Białoruski przywódca ostro skrytykował dokument i pochwalił się, że często bił najstarszego syna, co miało wyjść tylko na korzyść wszystkim jego dzieciom.
– Ktoś gdzieś chlapnął – „przeciwdziałanie przemocy w rodzinie”. To teraz modne sformułowanie na Zachodzie. Wkrótce u nich nie będzie rodzin: chłop z chłopem się żeni albo za mąż wychodzi. Dzieci nie ma komu rodzić. A my od nich zapożyczamy jakieś normy zachowania w rodzinie – oświadczył białoruski przywódca.
Komentując te normy zapewnił, że nie jest zwolennikiem karania dzieci, ale zdaje sobie sprawę, że czasem nie da się tego uniknąć. I jako przykład przytoczył własne relacje z trójką jego synów.
– Trzeba orientować się na konkretną sytuację. Dobry pas czasem też jest pożyteczny dla dziecka. Nie dla wszystkich, oczywiście – zastrzegł się. – Wiktar, jako najstarszy, często ode mnie dostawał. Średni, Dzima, już widział, że dostawało się Wici i stał na baczność obok. Najmłodszego, który będzie miał 15 lat, w ogóle nie karałem – nie zasługuje na to.
Najmłodszym synem broniącego tradycyjnych wartości Alaksandra Łukaszenki jest nieślubny Kola – według nieoficjalnych informacji będący owocem romansu prezydenta z jego byłą osobistą lekarką, Iryną Abelską. Starsi to dorośli synowie Łukaszenki i jego żony Haliny, z którą – również według niepotwierdzonych informacji – prezydent nigdy nie wziął rozwodu, chociaż od prawie 25 lat jest ona de facto izolowana od życia publicznego i nigdy nie pełniła obowiązków pierwszej damy.
42-letni Wiktar Łukaszenka – ten, który „często dostawał” – jest członkiem Rady Bezpieczeństwa Białorusi i doradcą prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego. Jego 38-letni, rodzony brat Dmitrij jest prezesem prezydenckiego klubu sportowego i członkiem Narodowego Komitetu Olimpijskiego. Kontroluje również krajowy biznes loteryjny i branżę gier hazardowych.
cez/belsat.eu