Co poza polityką przeszkadza polsko-białoruskim kontaktom gospodarczym


&feature=youtu.be

Polska jest otwarta na współpracę gospodarczą z Białorusią. Równo rok temu zadeklarował to polski wicepremier Mateusz Morawiecki na spotkaniu w Mińsku z Alaksandrem Łukaszenką. Tym samym dał polskim firmom „zielone światło” do prowadzenia biznesu na Białorusi. Warszawa oczekiwała w odpowiedzi, że Łukaszenka zrezygnuje z roli surowego regulatora i stworzy przyjazne warunki zagranicznym inwestorom.

Zielone światło jest, ale przeszkody pozostały. Podwójna kontrola na granicy polsko-białoruskiej to wciąż jeden z głównych problemów dla firm transportowych. M.in. właśnie o tym mówiono w Mińsku podczas posiedzenia polsko-białoruskiej grupy roboczej ds. handlu i inwestycji.

– Byłoby lepiej, gdyby była kontrola z jednej strony. Jak pomiędzy Kanadą a USA – żeby sprawdzał tylko jeden kraj. To sam przy wjeździe. Na pewno znacznie ułatwiłoby to przewozy – mówi Marta Mochnacka z firmy Xpedycja Polska.

Praca grupy była skierowana głównie na to, aby uczynić współpracę pomiędzy naszymi krajami bardziej efektywną. Polscy przedsiębiorcy spotkali się z białoruskimi kolegami, aby zapoznać się z warunkami prowadzenia biznesu na Białorusi i wyznaczyć najbardziej perspektywiczne kierunki.

– To co wymaga na Białorusi modernizacji i rozwoju – to sektor rolno-spożywczy. Istnieje tam wiele firm wymagających modernizacji. Jest niedobór kapitału i technologii. Dlatego polskie firmy mają wiele możliwości, aby sprzedać technologie i wejść ze swoim kapitałem – uważa Kazimierz Zdunowski z Polsko-Białoruskiej Izby Handlowo-Przemysłowej.

Zaproszenie polskiemu biznesowi złożono w Mińsku podczas spotkania wicepremiera Mateusza Morawieckiego z białoruskim przywódcą rok temu. Łukaszenka dał do zrozumienia, że interesuje go współpraca. Ale tylko gospodarcza.

– Jeżeli liczymy na ściślejsze stosunki z naszą najbliższą sąsiadką, którą jest Polska, to oczywiście musimy stworzyć fundament tych stosunków i tym fundamentem może być tylko gospodarka – oznajmił wówczas białoruski przywódca.

Bo na szczeblu politycznym obie strony mają przeciwstawne poglądy. Dla Polski Białoruś pozostaje krajem, w którym regularnie łamie się prawa człowieka. Prześladowania dotyczą też polskiej mniejszości oraz reprezentującego ją Związku Polaków na Białorusi. Łukaszence nie podoba się zaś, że Warszawa od wielu lat wspiera społeczność demokratyczną w jego kraju.

– Dla polsko-białoruskiej współpracy jest najlepsze, kiedy jest w niej jak najmniej polityki, a jak najwięcej małych i średnich firm, które podpisują pomiędzy sobą opłacalne umowy. Jeżeli chodzi o wektory polityki zagranicznej, to wciąż istnieje duża różnica, z powodu której projekty na szczeblu rządowym mają mniejszą szansę na realizację – uważa polski analityk rynku energetycznego Wojciech Jakubik.

Tak jak dzieje się to w przypadku elektrowni atomowej w Ostrowcu. Polska już oświadczyła, że nie będzie kupować energii elektrycznej na Białorusi, bo przy budowie obiektu wykorzystano niebezpieczne technologie. Warszawa podkreśla, że to stanowisko nie zmieni się nawet w przypadku pozytywnej oceny ze strony IAEA.

– Polacy nie chcą importować energii z elektrowni, która jest budowana w Ostrowcu i sceptycznie podchodzą do pogłębionej współpracy energetycznej z Białorusią, która tak czy owak pozostaje pod energetycznym wpływem Moskwy. I to jest pewny punkt, z którym na pewno prędko się nie pogodzimy – podkreśla Jakubik.

Warszawę przede wszystkim interesuje sfera rolnictwa, budowy maszyn i przeróbki drewna. Najnowsze dane świadczą o o ożywieniu handlu wzajemnego, który w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy tego roku wzrósł o 15 proc. Na spotkaniu grupy roboczej w Mińsku strony oznajmiły, że liczą na szybki wzrost obrotów handlowych do kwoty 4 mld dolarów.

 

– Myślę, że to przedsięwzięcie jest dowodem przejawiania dużego zainteresowania białoruskim rynkiem. Na polsko-białoruskim seminarium jest obecna duża liczba polskich firm – zauważa Waler Sadocha z białoruskiego Narodowego Centrum Marketingu i Koniunktury Cen.

Polska istotnie coraz chętniej inwestuje w białoruską gospodarkę. Obecnie na Białorusi działa ponad 300 firm z polskim kapitałem. W ubiegłym roku inwestycje bezpośrednie wyniosły 200 mln dolarów i niemal tyle samo – w ciągu pierwszej połowy tego roku. Polskie firmy są gotowe aktywnie uczestniczyć w prywatyzacji, ale wciąż czekają na zgodę na nią ze strony białoruskiego rządu.

– Proces prywatyzacji nie jest łatwy, bo można wszystko bardzo tanio sprzedać. Dlatego trwa taki ostrożny proces, może nawet spowolnienie. Ale należy rozumieć, że jeśli chcemy przyciągnąć inwestora, to kwestia prywatyzacji musi być rozwiązywana w znacznie szybszym tempie – przyznaje Waler Sadocha.

Tym bardziej inwestora na taką skalę. Obecnie polska gospodarka jest najsilniejsza spośród krajów Europy Środkowej, nr 6 w UE i 24 w świecie.

– Polskie firmy mogą inwestować i przychodzić na Białoruś tak samo jak do Niemiec lub do Francji lub inwestować swój kapitał w Afryce. Biznesmeni mają szeroko otwarty świat. Powstaje kwestia, na ile atrakcyjna będzie Białoruś w porównaniu do innych krajów, do innych regionów prowadzenia biznesu? – zadaje pytanie Kazimierz Zdunowski.

Eksperci podkreślają, że atrakcyjność gospodarcza Białorusi zależy wprost od reform i otwartości Mińska na zagraniczny biznes. I Polska, która przeszła udany szlak od komunizmu do wolnego rynku, może stać się w tym sojusznikiem Białorusi. Nawet jeśli ta współpraca będzie tylko gospodarcza.

Materiał ukazał się w programie „Praswiet” 27.10.2017 r.

tłum. cez/belsat.eu

Aktualności