Sprawą azjatyckich gości zainteresował się sam minister transportu Federacji Rosyjskiej.
Zdezorientowani kibice zgłosili się do służb na dworcu kolejowym w Wołgogradzie (dawniej Stalingradzie).
– 19 czerwca w Wołgogradzie kibic z Chin nie mógł znaleźć swojego pociągu na tablicy odjazdów. [Pracownicy dworca] przyszli mu z pomocą, zaczęli orientować się w problemie. Okazało się, że według biletu powinien jechać pociągiem z Wołogdy, a znajdował się w Wołgogradzie – powiedział minister transportu Jewgienij Ditrich.
Problem został rozwiązany – Chińczyk dostał nowy bilet i wsadzono go we właściwy pociąg. Wkrótce okazało się, że to samo spotkało jeszcze dwie kobiety z Chin. Niby różnica niewielka, ale Wołgograd od Wołogdy dzieli prawie półtora tysiąca kilometrów.
Wcześniej podobna historia przytrafiła się kibicom ze Szwajcarii. Zamiast na mecz z Brazylią w Rostowie nad Donem, trafili do Rostowa (nazywanego historycznie Wielkim, Jarosławskim). Miasta dzieli prawie 1300 kilometrów.
Z kolei jeszcze inną grupę Szwajcarów spotkać mogły poważniejsze kłopoty. Nie pomylili oni co prawda miast – kierowani przez nawigację samochodową grzali do Rostowa nad Donem od strony Ukrainy, przez sam środek frontu w Donbasie. Gdy zatrzymali ich ukraińscy ochotnicy, tłumaczyli, że nie wiedzieli o żadnej wojnie w tym regionie świata.
Czytajcie więcej:
ha, pj/belsat.eu