Były minister donieckich separatystów: „Zaproszono nas do zabawy w terroryzm"


W Donbasie ciągu minionych tygodni miały miejsce najcięższe walki ostatnich dwóch lat. Intensywność działań bojowych już słabnie, ale cała linia frontu czeka w napięciu. W środę od wybuchu pocisku zapalającego zginął jeden z dowódców separatystów Michaił Tołstych, ps. Giwi. Kijowscy eksperci uważają zamach za rosyjską prowokację, która może pchnąć separatystów do akcji zamachów odwetowych na terytorium Ukrainy. W którą stronę pójdzie ukraiński konflikt?

Artyleria i czołgi zaczęły ostrzeliwać Awdijewkę pod koniec stycznia. Jednak w ciągu ostatnich dni sytuacja polepszyła się, a ilość codziennych ostrzałów spadła z setki do trzydziestu. Ukraińcy ratownicy i wolontariusze walczą z tragiczną sytuacją miejscowych cywilów.

„Ile dni siedzimy bez wody, bez światła i wszystkiego. Oto, co z nami robią” – mówi mieszkanka Awdijewki.

Inny mieszkaniec miasta dodaje:

„Mówią nam: Zbierajcie dobytek i spadajcie. A gdzie mamy jechać?”

W środę w Awdijewce znowu zaczęły pracować szkoły. Rodzice boją się jednak puszczać dzieci do szkoły, bo nie wierzą, że krucha stabilizacja przetrwa.

„Nauka została wznowiona. Dzieci, wiadomo, nie ma tak dużo, jak byśmy chcieli, ale pracujemy w systemie, w jakim pracowaliśmy i wcześniej” – mówi miejscowa nauczycielka.

Co dalej?

„Sporządzanie optymistycznych prognoz jest dość niebezpieczne. W ciągu ostatnich kilku miesięcy zaszły istotne zmiany na całej linii frontu, szczególnie w kilku gorących punktach. Tak, jak w Awdijewce, gdzie wrogie przyczółki bardzo się do siebie zbliżyły. Możliwość prowokacji jest na tyle duża, że nawet bez rozkazu na najwyższym szczeblu, strzelanina może rozpocząć się w dowolnym momencie” – uważa Aleksiej Melnyk, ekspert Centrum imienia Razumkowa w Kojowie.

Białoruski ochotnik Jan Mielnikau, który walczy po ukraińskiej stronie i całkiem niedawno wrócił z Awdijewki, wytłumaczył Biełsatowi strategiczne znaczenie tej miejscowości:

„W lutym 2016 roku front koło Awdijewki był oparty o drogę łączącą Donieck w miejscowościami Jasynuwata i Horliwka. Są tam strategiczne zakłady. To koksownia, która ogrzewa cały region. Oprócz tego, przy tej drodze znajduje się stacja filtrów, która zaopatruje w wodę Awdijewkę, Jasynuwagę i część dzielnic Doniecka. Jest to też pozycja strategiczna, pozwalająca kontynuować obronę Horliwki.”

Wydaje się, że władze samozwańczych republik znalazły dobry powód do przesunięcia swoich pozycji.

Posiadający złą sławę „kamandir” batalionu „Somali” Michaił Tołstych, który jeszcze niedawno znęcał się publicznie nad ukraińskimi jeńcami, zginął w środę we własnym gabinecie. Nie wiadomo dokładnie, czy w wyniku wybuchu bomby-pułapki, czy ostrzału. Początkowo zakładano, że w jego gabinet strzelono z rakietowego miotacza ognia „Trzmiel”.

Giwi z pewnością wypracował sobie w mediach wizerunek wojennego bohatera, takiego 29-go panfiliowca. Teraz nadano mu nową rolę – rolę świętego męczennika, który ma poderwać do walki mieszkańców Donbasu, a może i całej Rosji. Jakby to nie brzmiało cynicznie, Giwi wykonał swoją misję, wyznaczoną mu w tej wojnie” – zauważa Aleksiej Melnyk.

Tak samo, jak w wypadku zamachu na Motorolę, śmiercią Giwiego Donieck obarcza ukraińską grupę dywersyjną.

Ale bardziej prawdopodobna jest ta wersja, że Giwiego mogli zabić jego właśni podwładni. Świadczy o tym wyznanie Ihara Mylcewa, pseudonim Francuz. Żołnierz Giwiego wziął na siebie odpowiedzialność za śmierć swojego „komandira” i opowiedział o tym w wywiadzie dla rosyjskiej „Nowej gazety”. Według niego, zabójstwo Tołstycha jest karą za śmierć współtowarzyszy pod Awdijewką.

„Ukraińcy dywersanci nie mogli by przeniknąć na teren bazy batalionu „Somali”, wystrzelić z rakietowego miotacza ognia a potem zniknąć bez śladu. To niemożliwe, to jakaś fantastyka” – tłumaczy Jan Mielnikau.

Smutny scenariusz

Taki scenariusz w rozmowie z Biełsatem maluje były „minister informacji Donieckiej Republiki Ludowej” Ołeksandr Chrakow:

„Sygnalizowaliśmy „nie zaczepiajcie nas, to my was nie będziemy zaczepiać”. Chcieliśmy donieckiej wolności i Ukrainę widzieliśmy tylko na jednej pozycji. Ale teraz nas zapraszają na najkrwawszą zabawę – zabawę w terroryzm. Trudno powiedzieć, bym tego pragnął. Żadnemu krajowi tego nie życzę. Ale teraz stoimy przed dylematem, czy to zrobić. O tym, jaka będzie decyzja, postanowi nasz rząd.”

Decyzja raczej jednak zostanie podjęta w Moskwie. To od niej zależy, czy na Ukrainie odbędą się kolejne pogrzeby.

Rusłan Szoszyn, Rzeczpospolita dla belsat.eu

Czytaj także:

Prezydent Litwy: Na manewry „Zapad-2017” czekamy z niepokojem

Były „minister obrony DNR” Girkin-Striełkow: Ciała zabitych w Syrii rosyjskich najemników są palone na miejscu

„Krucjata odwołana”: Białoruś anulowała zakaz wjazdu dla pisarza Sierhija Żadana

 

Aktualności