Brześć: Smartfony jako broń do walki z autobusowymi „kanarami”


W rosyjskojęzycznym odpowiedniku Facebooka – sieci społecznościowej Vkontaktie funkcjonuje grupa, dzięki której w prosty sposób można się dowiedzieć w jakich miejscach można w Brześciu spodziewać się kontroli biletów. Praktyka stała się na tyle masowa, że lokalny zarząd transportu miejskiego zwrócił się do miejscowego uniwersytetu z prośbą o ukaranie sprytnych studentów znajdujących się w spisie członków grupy.

Każdy mieszkaniec Brześcia może się stać członkiem grupy „Kontrolerzy-rewizorzy BREST” , która już liczy prawie 25,5 tys. uczestników. Co rusz publikowane w niej alarmujące powiadomienia na jakich liniach i jakich przystankach można spodziewać się kanara, a gdzie jest “czysto”. Wystarczy zatem dysponować smart fonem z dostępem do internetu , by jeździć po Brześciu komunikacją publiczną za darmo.

Proceder stał się na tyle masowy, że zareagowało na niego miejscowe przedsiębiorstwo komunikacyjne Bresthartrans , które wysłało do administracji największego Brzeskiego Państwowego Uniwersytetu im. Puszkina pismo z listą studentów. Transportowcy wnioskują o ich dyscyplinarne ukaranie i zmuszenie do opuszczenia grupy.

Wychowawcze pismo od brzeskich transportowców

 

„Pasażerowie są aktywnymi  użytkownikami sieci społecznościowych, które pozwalają niesumiennym pasażerom unikać odpowiedzialności administracyjnej i dokonywać przejazdów transporcie publicznym bez wniesienia opłaty. To prowadzi do znacznego obniżenia dochodów spółek „Brzeski Park Autobusowy” oraz „Park Trolejbusowy”  – napisano w piśmie.

Alaksej Żohal dyrektor  przedsiębiorstwa Bresthartrans  pytany przez dziennikarza portalu TUT.by na temat legalności takich działań przyznał, że uczestniczenie w tego typu grupie nie jest  zabronione. A rozsyłanie pism do uniwersytetów nazwał „pracą wychowawczą” .

Jb belsat.eu tut.by

 

Aktualności