„Nie będę tego jeść!” – tak nazywa się nowy program. Nieoczekiwanie? Tłumaczymy, skąd wziął się ten pomysł.
„Nie będę tego jeść!” – każdy z nas chociaż raz oznajmił tak w dzieciństwie. Niektórzy do dziś brzydzą się kaszą manną i gorącym mlekiem z kożuchami… A tzw. zapiekanki lub śmierdzące kotlety ze szkolnej stołówki?
Radzieckie stołówki pobiły chyba wszelkie rekordy pod względem wyrządzania traum kulinarnych. Dziś również wiele punktów zbiorowego żywienia z dumą przenoszą te tradycje w świetlaną przyszłość. Chociaż niewykluczone, że nienawistne potrawy kazano wam też jeść w domu. Jakimi historiami podzielą się z nami znani Białorusini?
Bohaterem każdego programu z cyklu „Nie będę tego jeść!” będzie osoba znana nie tylko na Białorusi, ale i za granicą. Będziemy jej gośćmi i zmusimy ją do ugotowania znienawidzonego dania.
I wtedy do dzieła przystąpią nasi szefowie kuchni. Czy naprawdę nie można zmienić przepisu tak, aby nasz bohater zjadł wszystko do ostatniej łyżki i poprosił o dokładkę? Oczekuje nas prawdziwa bitwa kulinarna. Jej finał obejrzymy w programie na żywo. Nasi mistrzowie kuchni będą w jego trakcie przygotowywać swoją wersję dania, a gość wraz zaproszonymi przyjaciółmi wybierze zwycięzcę.
Format psychoterapeutycznego show kulinarnego „Nie będę tego jeść!” wymyśliliśmy sami – nie ma on odpowiednika na świecie. Właśnie przygotowujemy casting szefów kuchni i niebawem opowiemy Wam, kto do nas się zgłosił.
ІА, cez/belsat.eu