Ministerstwo Sprawiedliwości Białorusi wydało zgodę na działanie stowarzyszenia „Mów prawdę” (bieł. „Hawary praudu”) na 7 lat.
Organizacja może teraz legalnie wynajmować pomieszczenia i organizować nabór członków. Na Białorusi za działalność w nielegalnej organizacji grozi odpowiedzialność karna.
Organizacja działała od 2010 r. – jej pierwszym liderem był białoruski poeta Uładzimir Niaklajeu, który z ramienia organizacji kandydował na prezydenta. 19 grudnia 2010 r. przed rozpoczęciem powyborczej demonstracji opozycji polityk został silnie pobity przez tajniaków, a potem wykradziony ze szpitala i przeniesiony do aresztu KGB. Opozycjonista pół roku spędził w areszcie i na mocy wyroku kolejny rok w areszcie domowym. Po brutalnym rozpędzeniu powyborczego mitingu, od działań opozycji i Niaklajewa niespodziewanie odciął się jego zastępca Andrej Dmitrieu, który jako jeden z niewielu opozycjonistów nie trafił do aresztu. To on przejął stery organizacji po tym, gdy Niaklajeu opuścił jej szeregi.
”Mów prawdę” odegrało rolę koncesjonowanej opozycji podczas prezydenckich wyborów w 2015 r. Jedynym opozycyjnym kandydatem dopuszczonym do wyborów przez białoruską Centralną Komisję Wyborczą stała się członkini „Mów prawdę” Tacciana Karatkiewicz. Liderzy organizacji wielokrotnie też wzywali Zachód do ocieplenia relacji z reżimem Łukaszenki i rezygnacji z sankcji wobec Białorusi. Podobnie stało się po brutalnie rozpędzonych akcjach protestu na wiosnę 2017 r.
W przeszłości białoruskie ministerstwo sprawiedliwości pięciokrotnie odmówiło rejestracji organizacji. Dzisiejsza decyzja jest wyjątkiem, bo od lat na rejestrację czeka kilka opozycyjnych organizacji np. Białoruska Chrześcijańska Demokracja i Europejska Białoruś. Dzmitrieu podczas dzisiejszej konferencji podkreślił, że decyzja ministerstwa to kolejna oznaka liberalizacji na Białorusi.
Jb/ WWW.belsat.eu