Białoruskie partie opozycyjne deklarują solidarność z Biełsatem


Deklarację solidarności z naszą telewizją opublikowały we wtorek cztery partie opozycyjne Białorusi. Jest to, jak informują, reakcja na „kampanię przeciwko Biełsatowi” trwającą w mediach społecznościowych.

– Jedynym na Białorusi niezależnym źródłem informacji w formacie telewizyjnym – nazwali Biełsat we wtorkowym oświadczeniu liderzy białoruskich partii opozycyjnych: Wital Rymaszeuski z Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji, Mikałaj Kazłou ze Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, Juryj Hubarewicz z Ruchu o Wolność oraz szef niezależnego związku zawodowego REP Hienadź Fiadynicz.

Autorzy oświadczenia wskazują, że Biełsat w ciągu dziesięciu lat funkcjonowania zdobył stałe i ciągle rosnące grono widzów, chociaż pracuje w warunkach „nieustannych represji wobec dziennikarzy”.

– Kary, ograniczanie wyjazdów za granicę, a nawet ograniczanie wolności, regularne odmowy akredytacji na Białorusi, bezpodstawne oskarżenia i zatrzymania – wymieniają te represje liderzy opozycji centroprawicowej.

Dodają, że w ciągu ostatniego roku władze zwiększyły presję na media niepaństwowe, ograniczając dostęp do portali Biełorusskij Partizan i Karta ’97, wszczynając postępowanie karne wobec dziennikarzy agencji BiełaPAN i portalu TUT.by.

– Jednak wyjątkowo często i regularnie w ostatnim czasie to właśnie Biełsat staje się obiektem kampanii dyskredytacji i prowokacji ze strony oficjalnych mediów białoruskich i rosyjskich – zaakcentowano w oświadczeniu. – W tej sytuacji pozostajemy wdzięczni społeczeństwu obywatelskiemu, obywatelom i politykom Polski za wsparcie dla powstania tego projektu i jego konsekwentne wspieranie, niezależnie od zmian politycznych – napisali opozycjoniści, dodając, że ma on „wpływ nie do przecenienia” na zwiększenie poziomu świadomości i demokratyzację społeczeństwa białoruskiego.

Wital Rymaszeuski zwrócił uwagę, że w minionym roku atakowane były z tych czy innych powodów praktycznie wszystkie media niezależne, wykorzystywano różne preteksty i w efekcie wyrządzało to szkodę każdej z redakcji.

– Tym razem pretekst również nie jest adekwatny do tej skali kampanii dyskredytacji, jaka toczy się wobec kanału (Biełsatu) i jego kierownictwa – napisał polityk chrześcijańskiej demokracji, wzywając do wsparcia tej telewizji.

W ubiegły czwartek Iwan Szyła, mieszkający w Mińsku pracownik Biełsatu poinformował, że został zwolniony za umieszczenie na Facebooku zdjęcia Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem. Na zdjęciu – szeroko rozpowszechnianym w sieciach społecznościowych – widać prezydenta Dudę stojącego przy biurku, za którym siedzi amerykański prezydent. Fotografia została opatrzona przez Szyłę podpisem: „z lewej strony – prezydent Polski”.

Telewizja Biełsat zwolniła Szyłę za uporczywe naruszanie zasad etyki zawodowej. Dyrektor Agnieszka Romaszewska-Guzy, a także inni przedstawiciele stacji zarzucili Szyle wpisywanie się w kremlowską narrację i w polskie podziały polityczne – m.in. ze względu na prześmiewczy charakter podpisu pod zamieszczonym zdjęciem.

W białoruskich kręgach niezależnych i opiniotwórczych, zwłaszcza w sieciach społecznościowych, sprawa wywołała dość burzliwą dyskusję na temat wolności słowa, cenzury, a także zachowania dziennikarzy w mediach społecznościowych. Pojawił się szereg krytycznych komentarzy na temat decyzji władz Biełsatu, zarzuty stosowania cenzury i łamania zasad wolności słowa.

Agnieszka Romaszewska-Guzy nie ukrywa, że doszło do próby dyskredytacji kanału.

– Faktem jest, że po raz pierwszy od 11 lat udało się rozkręcić taką kampanię przeciwko Biełsatowi. Nie mam narzędzi, by zbadać, na ile to było inspirowane, a na ile zadziałał mechanizm sieci społecznościowych – mówi dyrektor Biełsatu. – Słowa liderów opozycyjnych dowodzą, że Biełsat wyrobił sobie markę i jest uważany za ważne medium w przestrzeni społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi, a bez Biełsatu z tą niezależną informacją może być kiepsko.

cez/belsat.eu wg PAP

Aktualności