Białoruski milicjant twierdzi, że wykrył kanał werbunkowy do „Donieckiej Republiki Ludowej”. Trafi do więzienia?


Lejtnanta Michaiła Kuckę zatrzymano wczoraj. Pod zarzutem przyjęcia łapówki trafił do aresztu w Grodnie. Przeczuwając niebezpieczeństwo, jeszcze we wrześniu nagrał wideo, w którym opowiedział o swoich podejrzeniach.

Kucko pełnił służbę w wydziale ds. walki z narkotykami i handlem ludźmi w jednej z komend dzielnicowych w Grodnie. Może pochwalić się wieloma dyplomami i nagrodami za wykrycie przestępstw związanych z rozpowszechnianiem pornografii, pedofilią i prostytucją.

„Od moich agentów dostałem informację, że oficer Straży Granicznej z jednostki wojskowej 2141 ma dojścia do nielegalnych formacji zbrojnych samozwańczej „Donieckiej Republiki Ludowej”. Według mojego informatora, oficer S. może skontaktować z odpowiednimi ludźmi w celu najmu do formacji zbrojnych „DRL”. Szybko informuję o tym moich zwierzchników – opowiada na nagraniu Kucko. – Nie wiem, jakie stanowisko pełni ten oficer. Może jest dowódcą jednostki i przygotowuje do wojny chłopców, którzy kończą służbę. A jeżeli jest oficerem politycznym lub operacyjnym, to w ogóle może werbować żołnierzy na podstawie kompromitujących ich materiałów i wysyłać na wojnę do „DRL”. Co najmniej KGB musiało to sprawdzić”.

Arsenij Pawłow, ps. “Motorola” – jeden z dowódców separatystów z tzw. Donieckiej Republiki Ludowej. W październiku 2016 r. zginął w zamachu bombowym.

Jak twierdzi milicjant, materiał w danej sprawie został zarejestrowany w aktach, a on sam zaczął przygotowywać dokumenty, aby przekazać je do KGB. Ale po kilku godzinach z telefonu p.o. kierownika wydziału ds. narkotyków zadzwonił szef wydziału kryminalnego i wydał rozkaz, aby zapomnieć o sprawie, bo „tam wszystko jest uzgodnione”.

Kucko mimo to postanawia poinformować o sprawie KGB. Jego szefostwo ma mu za to grozić zwolnieniem.

Zasadzka na milicjanta

Po kilku dniach na przesłuchanie przychodzi do niego funkcjonariuszka milicji ze Szczuczyna – podejrzana w sprawie o rozpowszechnianie pornografii w Internecie. Alena B. proponuje łapówkę.

„Funkcjonariusze Wydziału Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeprowadzili przeciwko mnie eksperyment – Alena B. miała wręczyć mi pieniądze, a ja je wziąć. Miała przyjść na ul. Haja 4 (komenda dzielnicowa w Grodnie), gdzie jest monitoring wideo, niespostrzeżenie wsunąć mi pieniądze do kieszeni, a potem miano mnie zatrzymać. Nawet policjant z patrolu nie wpadłby na to, żeby wziąć łapówkę przed kamerami” – tłumaczy na nagraniu Kucko.

O co więc chodziło? Jego zdaniem, scenariusz był znacznie bardziej wyrafinowany.

„Plan był taki, że podrzucają mi pieniądze, a ja nie rozumiejąc o co chodzi, wyrzucam je z kieszeni. Pieniądze są oznaczone roztworem, który widać w ultrafiolecie. Funkcjonariusze Wydziału Bezpieczeństwa Wewnętrznego piszą, że pozbyłem się pieniędzy na ich widok (funkcjonariuszy). Oni dostali nakaz na przeprowadzenie działań operacyjno-śledczych, a taki eksperyment można przeprowadzić tylko w ramach ewidencji operacyjnej. Tylko! Wynikiem takiej przeprowadzenia takiej sprawy powinno być albo zatrzymanie, albo zwolnienie. Zatrzymać mnie się nie udało, to mnie zwolnili”.

Pod presją zwierzchników Kucko zwolnił się ze służby „za porozumieniem stron”. A następnego dnia zastępca komendanta dzielnicowego napisał raport o nieobecności podwładnego w pracy przez ponad trzy godziny. Tak, żeby zwolnienie było dyscyplinarne.

„Zastępca komendanta mówił nam niedawno, że nie może być żadnych zwolnień „za porozumieniem stron”. Zwalniać trzeba za nieobecność w pracy, na podstawie posiadanych materiałów kompromitujących funkcjonariusza lub rozwiązując umowę o pracę. Są przypadki, że na 3 miesiące przed wygaśnięciem umowy człowiek uprzedza, że jej nie przedłuży. Zaczynają go wtedy musztrować: „Trzeba, trzeba!”, bo braki kadrowe w milicji są straszne – opowiada na nagraniu Kucko. – Przychodzą ludzie, którzy nie wytrzymują nawet roku, nie wytrzymują presji. A kolejne dwa miesiące jest na nich wywierana jeszcze większa presja, żeby zwolnić ich z kompromitujących ich powodów. Tak zwolniono mojego znajomego, który całą ścianę miał obwieszoną dyplomami od ministra i zwierzchników”.

W swojej sprawie Kucko napisał skargę do ministra spraw wewnętrznych, ale twierdzi, że kontrola nie została przeprowadzona. We wrześniu, kiedy odbył się „eksperyment śledczy”, Michaiła nie zatrzymano, nie wszczęto też postępowania karnego. 20 stycznia poproszono go, że przyszedł na komendę – w zupełnie innej sprawie, na konsultację. Tam został zatrzymany, a 23 stycznia trafił do aresztu w grodzieńskim więzieniu nr 1.

SW, belsat.eu

 

Aktualności