Białoruską elektrownię atomową obejmą zachodnie sankcje?


Znów niespokojnie wokół elektrowni jądrowej w Ostrowcu. W swoim dorocznym sprawozdaniu niepokojące sygnały wysyła agencja Rosatom, która jest głównym wykonawcą obiektu. Rosyjski monopolista obawia się możliwych reakcji Zachodu na budowę elektrociepłowni na Krymie.

Chodzi o uzyskanie wsparcia politycznego ze strony Kremla – tak specjaliści oceniają stwierdzenia Rosatomu na temat zagrożenia sankcjami Zachodu za udział w krymskich projektach.

Fizyk jądrowy Hieorhi Lepin uważa, że nawet jeśli takie sankcje zostaną wprowadzone, to bezpośrednich przeszkód w budowie elektrowni w Ostrowcu (biał. Astrawiec) to nie spowoduje, ponieważ Rosatom wykorzystuje tylko własne technologie.

„Każda elektrownia atomowa ma szereg osobliwości. I nikt inny po prostu nie tylko nie może ich zastąpić, ale po prostu nie ma do tego prawa” – zapewnia uczony.

Zdaniem rosyjskiego specjalisty Andrieja Ożarowskiego Rosatom, który jest korporacją przynoszącą olbrzymie straty, stara się zwrócić na siebie uwagę Kremla i spekulacjami na temat możliwych sankcji usiłuje zdobyć większe subsydia od własnego rządu. Ale chociaż potencjalne zachodnie obostrzenia Rosatomowi na razie nie grożą, to poważne zagrożenie istnieje – z powodu działań Mińska.

„Białoruś sama nałożyła na siebie sankcje, naruszając konwencje z Aarhus i Espaa. Jeżeli Litwa odmówi kupowania energii elektrycznej z białoruskiej elektrowni atomowej, to stanie się ona tak samo stratna jak elektrownia atomowa w Kaliningradzie, której budowy właśnie z tego powodu zaprzestano” – twierdzi Ożarowski.

A szans na bałtycki eksport jest coraz mniej. Po wielu ostrzeżeniach ze strony litewskich dyplomatów, partia litewskich chadeków – Związek Ojczyzny – przekazała do Sejmu prawie 65 tys. podpisów z petycją o wprowadzenie dla Białorusi zakazu korzystania z litewskiej sieci energetycznej, jeżeli elektrownia w Ostrowcu rozpocznie pracę. Aby zajął się tym parlament, wystarczyłoby 50 tys. podpisów.

„Pan Łukaszenka nie raz podkreślał, że gwarantuje bezpieczeństwo elektrowni atomowej. Kim on jest – głównym specjalistą? On kieruje sytuacją? Gwarantuję, że to kłamstwo! Takimi sytuacjami nikt nie kieruje. Tym bardziej ludzie bez jakichkolwiek kwalifikacji” – ostrzega Vytautas Landsbergis, były przewodniczący litewskiego Sejmu.

Główne pretensje ze strony całej UE wywołuje odmowa Mińska przeprowadzenia stress-testów dotyczących odporności elektrowni atomowej w przypadku potencjalnych sytuacji nadzwyczajnych. Władze Białorusi obiecywały ich przeprowadzenie od 2012 roku, ale zamiast zrobić to według europejskich standardów, w końcu oświadczyły, że wykonano wewnętrzną kontrolę, która całkiem zadowoliła stronę białoruską i partnerów z Rosji.

Jednak eksperci podkreślają, że Rosatom wozi delegacje zagraniczne na Białoruś, aby spróbować sprzedać ostrowiecki model eksperymentalny jeszcze komuś. Ale na razie na nigdy dotąd niewypróbowany model nowego reaktora, wyprodukowanego przez producenta, który reaktorów nigdy jeszcze nie wyrabiał, pogodzono się tylko w Mińsku.

Stanisław Iwaszkiewicz, Biełsat

Aktualności