Białorusin walczący przeciwko Ukrainie został skazany za pijaństwo


Białoruska milicja i KGB praktycznie nie interesowały się losem Iwana Jarawego – 27-letniego Białorusina walczącego w przeszłości w oddziałach Ługańskiej Republiki Ludowej. Przyczyną jego kłopotów z białoruskim prawem stał się dopiero alkoholizm.  

27-letni mieszkaniec miasteczka Kruhłaje na wschodniej Białorusi trafił na łamy prasy w lutym 2016 r. Poświęcony mu artykuł „Gastarbeiterzy wojny” opublikował organ prasowy administracji prezydenta – gazeta “Sowiecka Białoruś”. Poinformowano w nim, że mężczyzna został zatrzymany pod zarzutem najemnictwa. Tę wersję potwierdził sam Jarawy – jednak jak okazało się, został on zwolniony pod tygodniu z aresztu  i otrzymał jedynie ostrzeżenie. Mimo to zwolennik donbaskich separatystów posługujący się pseudonimem „Puszkin” znów pojechał na wojnę. Nie krył przy tym swoich radykalnych poglądów – wielokrotnie rozmawiając z białoruskimi mediami. W jednym z wywiadów powiedział, że jeżeli na Białorusi rozpocznie się „majdan” – będzie zajmował się jego tłumieniem. „Jestem przeciwko tych wszystkich, co mówią po białorusku” – dodał.

Białoruski bloger Anton Motolka wielokrotnie zwracał się do białoruskich władz z zapytaniem, dlaczego bojownik został wypuszczony z aresztu, jednak nie doczekał się odpowiedzi. Wiadomo tylko, że po ostatecznym powrocie do domu w sierpniu 2016 r. w domu Jarawego odbyło się kilka przeszukań i na tym się skończyło.

Milicja zatrzymała go trzykrotnie, a sąd ukarał jedynie za przebywanie w stanie nietrzeźwym w miejscu publicznym. Ostatni raz mężczyzna został zatrzymany podczas „świętowania” Dnia Zwycięstwa 9 maja. Tym razem sędziowie postanowili wysłać go na przymusowe roczne leczenie do zamkniętego Ośrodka Leczniczo-Pracowniczego. Trafiający do tej odziedziczonej po ZSRR instytucji teoretycznie nie są traktowani jako osoby aresztowane. Jednak w praktyce są to areszty, w których jest praktykowana praca przymusowa.

Problem oficjalnie nie istnieje

Białoruskie władze unikają skazywania swoich obywateli za udział konflikcie w Donbasie. W marcu br. miński sąd skazał Stanisława Hanczarowa – tym razem członka ochotniczego ukraińskiego batalionu Azow za neonazizm, rozboje i chuligaństwo, których dokonał zanim wyruszył na Ukrainę

O ile białoruskie władze z premedytacją ignorują, że ich obywatele walczą w zagranicznych organizacjach paramilitarnych, zupełnie inaczej traktują członków rodzimych ugrupowań probronnościowych.  W białoruskich aresztach przebywa kilkanaście osób oskarżonych o przynależność to nieistniejącej  od wielu lat organizacji „Biały Legion” i przygotowywanie zbrojnego zamachu w kraju.

Jb/ WWW.belsat.eu

Aktualności