W 2011 r. pojawił się pomysł połączenia pięciu białoruskich przedsiębiorstw z rosyjskimi korporacjami, lecz mimo starań Rosjan nic z tego nie wyszło. Dziś temat powraca.
Białoruski premier Uładzimir Siamaszko w kuluarach Białoruskiego Forum Przemysłowego poinformował dziennikarzy, że podczas ostatnich białorusko-rosyjskich rozmów nt. rozwiązania sporu dotyczących gazu i ropy padła propozycja zainicjowania „trzech projektów integracyjnych”. Białoruski urzędnik nie sprecyzował o jakie aktywa chodzi – wyjaśnił jedynie, że maja być to przedsiębiorstwa z reprezentujące przemysł maszynowy i naftowy. Co do formy współpracy, Siemaszka poinformował, że przedsiębiorstwa mogą się zintegrować poprzez „wzajemną wymianę akcjami, zakup akcji lub dodatkową emisję aktywów”.
Białoruś w latach 2011-14 r. prowadziła rozmowy na temat połączenia białoruskich firm z rosyjskimi państwowymi korporacjami. W wyniku procesu polegającego na wymianie akcji przedsiębiorstw miały powstać rosyjsko-białoruskie holdingi. Łukaszenka jednak w zdecydowany sposób ostro odrzucił takie pomysły, domagając się za akcje białoruskich firm twardej waluty.
Rosjanie planowali przejąć w ten sposób Mińską Fabrykę Ciągników Kołowych – strategiczny zakład zajmujący się produkcją m.in. podwozi dla rakiet balistycznych i sprzętu wojskowego, który miałby wejść w spółkę z Rostechnologiami. W podobny sposób Grodno Azot miało być zintegrowane z Gazpromem, Peleng – producent wyposażenia optycznego z Roskosmosem, Producent elektroniki wojskowej Integrał z Roselektroniką, a producent ciężarówek MAZ z KAMAZem.