„Białoruś jak Karma”: białoruska reżyser nakręciła film o kulturze rave w latach 90. WYWIAD


Darya Zhuk, fot. Dzianis Dziuba/Belsat.eu

Darya Zhuk (Daria Żuk) – reżyserka filmu „Kryształ” (ros. “Chrustall”, eng. “Cristal Swann”) poświęconego białoruskiej subkulturze rave opowiedziała nam o epoce lat 90. ub.w., w której osadzona jest akcja. Amerykańsko-białoruska koprodukcja jako pierwszy w historii Białorusi film weźmie udział w oscarowym konkursie.

Autorka filmu w wieku 15 lat wyjechała do USA, tam skończyła ekonomię na Harvardzie. Po ośmiu latach rzuciła pracę w finansowych korporacjach Nowego Yorku i postanowiła nakręcić film o czasach swojej młodości – latach 90 i kulturze rave – całonocnych imprez techno, która wtedy rozkwitła w Mińsku.

Czy film autobiograficzny opowiada o mińskiej didżejce, która, by otrzymać amerykańską wizę, dokonuje mistyfikacji i oświadcza, że jest zatrudniona w małomiasteczkowej fabryce kryształów?

[Darya Zhyk (Daria Żuk)] To przydarzyło się mojej przyjaciółce, która usiłowała się fikcyjnie zatrudnić, by dostać wizę. Ale gdy zaczęłam drążyć temat, okazało się , że to przydarzyło się wielu ludziom. W latach 90 wszyscy usiłowali podróżować lub wyjechać. To była masowy exodus czy nawet drenaż mózgów. Gdy teraz jeżdżę po Europie, wszędzie mam pełno przyjaciół, u których mogę się zatrzymać. Idę np. po Nowym Yorku i spotykam kolegę z podwórka, który mieszka gdzieś obok.

Identyfikuje się jednak z pragnieniami głównej bohaterki filmu. Również uczestniczyłam w imprezach rave. Nie był to ogromny ruch – uczestniczyło w nim około 300 osób w Mińsku. To była wspólnota, wszyscy się znali, a jeśli się nie znali to chociaż czuli bliskość. Razem imprezowaliśmy, słuchaliśmy muzyki i jaskrawo się ubieraliśmy.

Darya Zhuk przed budynkiem mińskiej politechniki, w którym odbywały się pierwsze imprezy rave, fot. Dzianis Dziuba/Belsat.eu

Mój film dotyczy też stosunku do ojczyzny. Pragnienie wyjazdu głównej bohaterki zderza się z wizjami jej rodziny. Jej matka uważa, że Białoruś to „karma” – jeśli się tu urodziłaś, to i tu powinnaś umrzeć. To film o marzycielach. Przyjacielem bohaterki jest narkoman i didżej – który uważa, że jak zorganizuje najlepszą na świecie imprezę, to wszytko się odmieni. Sama dziewczyna jest przekonana, że cały świat kręci się wokół niej, a ona może wszystkiego dokonać, tak jak w amerykańskim filmie. Jej marzenia są abstrakcyjne – nosi Amerykę w sobie, ale nie bardzo wie, jak naprawdę jest w Ameryce.

– Gdybyś nie wyjechała do Ameryki, to co byś robiła?

– Studiowałabym pewnie kierunki ekonomiczne. I jako poważna osoba chciałam zostać bizneswoman. Pomysł, że można robić filmy, był kosmiczny. Nie znałam nikogo, kto kręciłby filmy w tym czasie. W wytwórni Biełaruśfilm kręcono sporo filmów dziecięcych i ekscytowałam się historiami, że ktoś ze znajomych trafił na plan „Czerwonego kapturka”, ale to było wszystko.

„Kryształ” – to film historyczny?

– Nawet historyczno-kostiumowy w pewnym sensie. Niby tamta epoka jest nieodległa, a należało przemyśleć każdy detal. To była ciężka praca dla scenarzystów. Na Białorusi są wprawdzie miejsca jakby zamrożone w czasie, jednak ciężko było je znaleźć — musieliśmy sporo się najeździć.

Darya Zhuk – na placu Jakuba Kołasa. „W 90. piętnastolatki musiały walczyć, było nam o wiele trudniej”

Po zdjęciach patrzyłam tylko na okna. Cały czas przeszkadzały te plastikowe – trzeba było je zamalowywać na etapie postprodukcji. To bardzo nas spowolniło.

A jak objaśniałaś epokę lat dziewięćdziesiątych młodym aktorom. Czy oni rozumieli ten klimat, czy to były już dla nich coś tak odległe jak wojny napoleońskie?

– To było rzeczywiście bardzo trudne – i ciężko było mi znaleźć główną bohaterkę. W Moskwie jedną z aktorek zabrałam na imprezę techno, która zaczynała się o 9 rano, trwa cały dzień i noc a potem kończyła się w południe następnego dnia. Była w szoku i wciąż powtarzała „wow”.

Zrozumiałam, że nie jestem w stanie w tak gwałtowny sposób przygotować człowieka do roli i żeby przejść tę drogę potrzeba kogoś, kto podobny jest charakterologicznie do bohaterki – zbuntowanej rewolucjonistki. I tak Znalazłam młodą rosyjską aktorkę Alinę Nasibulinę.

„Po zdjęciach patrzyłam jedynie na okna”, fot. Dzianis Dziuba/ Belsat.eu

Pokolenie dwudziestolatków urodziło się już po rozpadzie ZSRR i dla nich całą ta historia to kosmos. Oni są tacy swobodni, z głową w chmurach. My w tym wieku byliśmy bardziej przyziemi i bardziej surowi – w stylu „nie dotykaj bo mogę ugryźć”.

Dlaczego kryształ odgrywa tak ważną rolę w filmie? Co symbolizuje?

Pewnego rodzaju marzenie – w ZSRR był to symbol luksusu, czegoś, co było eksportowane na Zachód. W 1993 r. pojechaliśmy z rodziną do Polski i zabieraliśmy co się dało na handel. Raz pół dnia przestałam na bazarze gdzieś w Łodzi sprzedając właśnie rzeczy z kryształu.

Wszyscy małomiasteczkowi bohaterowi mojego filmu pracują w fabryce kryształu. Nadają codziennie szkłu nową formę i tak chcą uformować moją bohaterkę, która tam trafiła. „Ty myślisz, że jesteś jaka jesteś, ale w rzeczywistości jesteś zupełnie inna”. I na koniec swoim uporem tłamszą jej charakter. Udowadniają, że nie można być wolnym w społeczeństwie, w którym ludzie cierpią i sami wolnymi nie są.

W jakim stopniu różni się Białoruś z lat dziewięćdziesiątych od obecnej?

– Siedzimy, pijemy sobie kawę – wtedy to było nie do pomyślenia, nie było kultury picia kawy. Nie było miejsc publicznych, w których można było tak spędzać czas. Ludzie spotykali się na ulicach i parkach, pili piwo. Dopiero co otworzył się pierwszy Macdonald.

„W 90 w Mińsku nie było kultury kawiarnianej”, fot. Dzianis Dziuba/ Belsat.eu

Wiele też zmieniło się w mentalności ludzi – teraz wszystko jakby skostniało. Na przykład wśród młodych ludzi omawiano ideę narodową i inne idee. Miałam kolegów mówiących po białorusku, mieli białoruskojęzyczną grupę hip-hop. W latach 90 – język białoruski miał zostać językiem obowiązkowym i wiele osób zastanawiało się, jak trafić na białoruskojęzyczny uniwersytet. Non stop dyskutowaliśmy o różnych ideach – teraz chyba tego nie ma.

Przed spotkaniem porozmawialiśmy z jednym z uczestników ówczesnych imprez techno. Jego zdaniem kultura rave upadła, bo na Białorusi nie było dostępu do lekkich narkotyków.

– Wśród nas byli i tacy, co umieli bawić się całą noc bez narkotyków i wręcz byli fanatykami zdrowego stylu życia. Imprezy przestały być organizowane, bo od czasu do czasu milicja organizowała najazdy, a każdy didżej zaczynał mieć problemy z „organami”. Około 1998 r. do więzień za narkotyki zaczęli na długie lata trafiać członkowie subkultury. Jeden z nich dostał 15 lat i siedzi do dziś.

Film opowiada też o białoruskiej prowincji, gdzie jest zmuszona przenieść się bohaterka filmu w oczekiwaniu na wizę. Tam chyba łatwiej było odnaleźć klimat lat 90?

– W mieszkaniach, w których kręciłam, nie trzeba było wiele dodawać – były w nich meble i sprzęty z lat 80 i 90, na ścianie wisiały dywany, a na półkach królował kryształ . Tak, w zwykłych mieszkaniach wisiały wspaniale kryształowe żyrandole produkowane w lokalnej fabryce. Miejscowi nie do końca rozumieli jednak, co się dzieje. Właściciel jednego z mieszkań wynajętych do zdjęć parę razy wdzierał się na plan żeby sprawdzić, co robimy. Jednak również na białoruskiej prowincji wiele się zmieniło. Może nie ma tu kawiarnianej kultury, jednak zaczęły dochodzić informacje ze świata, ludzie zaczęli podróżować.

Darya Zhuk, fot Dzianis Dziuba/ Belsat.eu

Czy jest w tobie jakiś sentyment do białoruskiej wsi i prowincji?

– Gdy zaczynałam zdjęcia, od razu odżyły wspomnienia dzieciństwa, gdy spędzałam lato w Mołodecznie. Chciałam w filmie umieścić te krajobrazy, rzekę, las. To tkwi w mojej podświadomości. Nie udało się tego zrobić – w filmie pokazuję małe przemysłowe miasto.

O czym będzie kolejny film?

– Chciałbym powrócić do wielkomiejskiej tematyki i zająć się tematem rozpadu ZSRR. Interesuje mnie, jak Białoruś przechodziła ten etap, będąc częścią innego ogromnego kraju. Nie mogę nic więcej powiedzieć, bo nie wykupiłam jeszcze praw do wykorzystania w filmie znanych historycznych postaci. By nakręcić film o konkretnych osobach, trzeba wykupić np. prawa do wykorzystania wspomnień.

Czytajcie więcej:

Z Daryą Zhuk rozmawiali Jakub Biernat i Dzianis Dziuba

Aktualności