Bajeczne widoki, grube miliony i swojskie jajka – białoruski przepis na agroturystykę


[vc_row][vc_column][vc_single_image image=”391843″ img_size=”large”][vc_column_text]Jauhen Nawasieliecki i jego agroturystyka to rzadki w postsowieckim świecie przykład „pana na włościach”. To przypadek pieniędzy włożonych w ziemię, która natychmiast obrodziła, stając się folklorystyczną perełką. Tylko czy perła jest prawdziwa?



Agroturystyczny kompleks znajduje się na brzegu jeziora Narocz w północnej Białorusi, a samą nazwę otrzymał od pobliskiej wsi – Nanosy. Ziemię na półwyspie swojego czasu chciano rozdać pod działki, ale malownicze miejsce we właściwym czasie wykupił biznesman Jauhen Nawasieliecki.[/vc_column_text][vc_single_image image=”391847″ img_size=”large”][vc_column_text]Nazwa „kompleks” pasuje do Nanosów nawet bardziej niż „gospodarstwo”: w rękach biznesmena znajduje się nie szlachecki dwór, albo folwark, ale cała wioska, czy nawet miasteczko. Na półwyspie, według starych kanonów architektonicznych, zbudowano tradycyjne zrębowe chaty, murowane mieszczańskie domy, trzy młyny, stajnie i podobne obiekty.

Autentyczność i komfort

Gdy idziesz między domami po brukowanych uliczkach, możesz mieć wrażenie, że to plan filmowy, albo fantastyczne miasteczko w stylu ludowym. Wnętrza domów gościnnych są z jednej strony autentyczne: prawdziwe są piece, drewniane okna, nie doświadczysz tu plastiku, ale z drugiej strony – to wszystko jest bardzo wygodne i czyste, bez pleśni czy centymetrowej warstwy kurzu.[/vc_column_text][vc_single_image image=”392031″ img_size=”large”][vc_column_text]Meble, pościel i inne tradycyjne sprzęty domowe właściciele zbierali po całej Białorusi. A i same chaty układem i wyglądem zewnętrznym imitują miejscową stuletnią zabudowę

Bez kupnych drożdży, na klonowych liściach

Jedną ze specjalności gospodarstwa agroturystycznego jest chleb, pieczony samodzielnie. Samodzielność oznacza tu własne materiały i własną pracę w całym cyklu produkcji – od mielenia mąki młynem wodnym, do wypieku w piecu. Wszystkie składniki są naturalne: nie ma tu mowy sklepowych drożdżach, bo chleb jest na swoim zakwasie. Chleb piecze się według tradycyjnej receptury – na klonowych i dębowych liściach.[/vc_column_text][vc_single_image image=”391911″ img_size=”large”][vc_column_text]Reszta potraw, jakie proponuje agroturystyka, to tradycyjna białoruska kuchnia: draniki, maczanka, salianka, barszcz. Chętni mogą też spróbować samogonu – gospodarstwo ma specjalną licencję na jego wyrób.[/vc_column_text][vc_single_image image=”391927″ img_size=”large”][vc_column_text]

Kolekcja pięciuset samowarów

Kolekcja zabytków, jaka tworzy gospodarstwo, nie ogranicza się jedynie do tkanych i drewnianych ludowych sprzętów. W Nanosach przechowuje się unikalną kolekcję pięciuset samowarów różnego wieku, rozmiaru i formy. Najstarszy ma około 230 lat.[/vc_column_text][vc_single_image image=”391987″ img_size=”large”][vc_column_text]Jak wiadomo, na Białorusi samowary zdobyły popularność na początku XIX wieku i wtedy też weszły do szlacheckich dworów. Przewodnik po „wiosce” opowiada, że na początku „ery samowarów” jeden mógł kosztować nawet równowartość chłopskiej chaty. Potem stały się produktem wykonywanym masowo i przemieniły w codziennego towarzysza śniadań i obiadów.[/vc_column_text][vc_single_image image=”391999″ img_size=”large”][vc_column_text]W stajni mieszczącej się na terenie gospodarstwa jest obecnie około dwudziestu koni. Są wykorzystywane w czasie pokazów dla gości kompleksu, a także jako atrakcja dla dzieci z pobliskiego obozu „Zubronak” („Żubrzątko” – przyp. red.). W sezonie dzieci z obozu goszczą tu 2-3 razy w tygodniu.

Gospodarz wraca na rolę

Wszystkie udogodnienia gospodarstwa trudno wyliczyć: jest tu i muzeum zabytkowych samochodów, i kolekcja bimbrowni, i kurniki przy każdym domu gościnnym, dzięki którym każdego ranka w menu widnieją omlet i jajecznica.[/vc_column_text][vc_single_image image=”391947″ img_size=”large”][vc_column_text]Nanosy to, póki co, rzadki przykład tego, jak białoruska ziemia może znaleźć prawdziwego gospodarza. Albo raczej wróciła do właściciela, jakiego nie było tu od 70 czy nawet 100 lat – od czasu, gdy posiadanie zamożnego gospodarstwa stało się „kułackim” i „kontrrewolucyjnym”.[/vc_column_text][vc_single_image image=”391939″ img_size=”large”][vc_column_text]Nanosy dają przykład, jak w krótkim czasie z pustego miejsca można zrobić bajkę. Kompleks agroturystyczny, który istnieje dopiero dwa lata, przyciąga gości nie tylko z Rosji (skąd przyjeżdża polowa zwiedzających), ale też z Japonii, Chin, Włoch i Emiratów Arabskich. W ten sposób „sielska estetyka” i „tradycyjne życie” udowodniły, że mogą wyjść z nudnych stron podręczników etnografii i stać się dumną reprezentacją kraju i jego mieszkańców.

AK, PJr, belsat.eu

Fotografie: Wiaczasłał Radzimicz

Aktualności