Sąd mińskiej dzielnicy Leninskij Rajon skazał dziś poetę i polityka Uładzimira Niaklajewa na 10 dni aresztu. Opozycjonista zawinił, bo wzywał Białorusinów do wyrażania swoich poglądów.
Byłego kandydata na prezydenta uznano za winnego wezwania do “udziału w nielegalnym zgromadzeniu”. Mowa o Marszu Oburzonych Białorusinów 2.0, który 21 października przeszedł przez Mińsk.
W aktach sprawy znalazł się wywiad, który Niaklajeu udzielił Biełsatowi. Tłumaczył w nim:
– Jeżeli mamy wolność obrony swoich praw, to trzeba iść i ich bronić.
Sąd uznał te słowa za naruszenie prawa.
Według opozycjonisty, milicjanci szykowali się, by zabrać go do aresztu zaraz po ogłoszeniu wyroku, ale ostatecznie pozwolili mu wrócić do domu.
– Póki co, nie zakuli mnie w kajdanki, ale wiadomo, że złapią potem gdzieś na ulicy. Tak jak zawsze – skomentował Niaklajeu w rozmowie z Biełsatem.
– Sytuacja pokazuje zagrożenie dla społeczeństwa, bo na Białorusi sądzą już nawet nie za czyny, a za wypowiedzi. To jawny atak na wolność słowa i cios w dziennikarzy Biełsatu. Chcą przez to powiedzieć: zobaczcie, co się dzieje przez wasze wywiady i siedźcie cicho. Wszyscy rozumieją, że sprawa była ustawiona, łącznie z sędzią. Nawet według ich praw nie było za co karać, dlatego nawet w protokole dokładnie tego nie zapisano – twierdzi Niaklajeu.
Według 71-letniego polityka, służby chcą go “doprowadzić do naturalnego zgonu”.
– Za każdym razem w niewoli mam przełom nadciśnieniowy, którego następstwem może być udar i oni o tym wiedzą. Lekarz skierował mnie na badania dziś o 10 rano, ale na nie nie poszedłem. Myślę, że posiedzenie sądu było nie bez przyczyny wyznaczone na tą samą godzinę – 10.00.
Odpowiadając na pytanie, czy nie myślał o opuszczeniu Białorusi, polityk podkreślił:
– Nie. Tu się urodziłem, w tej ziemi leżą moi przodkowie. Niech wyjeżdżają ci, którzy sądzą.
Uładzimir Niaklajeu (ur. 1946) jest nagradzanym białoruskim poetą, prozaikiem i działaczem społecznym. Na początku 2010 roku stanął na czele kampanii “Mów prawdę!”, a pod koniec roku kandydował w wyborach na prezydenta Białorusi. W dniu wyborów został pobity do nieprzytomności, a następnie porwany ze szpitala – “odnalazł się” w izolatce KGB.
W bieżącym roku był wielokrotnie więziony – za organizację protestów, lub prewencyjnie – przed nimi. W marcu, w przeddzień marszu z okazji Dnia Wolności zaginął – odnaleziono go w szpitalu, dokąd trafił po zatrzymaniu przez KGB. Do aresztu trafił także przed obchodami 1 maja – wtedy to doznał przełomu nadciśnieniowego i nie dopuszczono do niego lekarza.
KА, PJ, belsat.eu