Białoruski opozycjonista umówił się w kawiarni z dwójką polityków. W dnie podstawki do serwetek odkrył aparaturę do podsłuchu.
Szef Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Antol Labiedźka spotykał się w kawiarni z opozycyjnymi politykami Mikałajem Stakiewiczem i Uładzimirem Niaklajewem. Cała trójka jest doskonale znana białoruskiemu KGB. Stakiewicz i Niaklajeu podczas poprzednich wyborów prezydenckich w 2010 r. byli kandydatami na prezydenta i trafili do więzienia po demonstracji powyborczej rozbitej przez OMON.
„Miliony dolarów wyciągnęli z budżetu, a nie umieją podsłuchiwać. Dziś umówiłem się na spotkanie z Uładzimirem Niaklajewem i Mikałajem Statkiewiczem . Telefonicznie. „Tam gdzie zawsze” bez podania namiarów i nazwy (miesjca – Belsat.eu) . Jak tylko usiadłem, barman rzucił okiem, od razu podeszła kelnerka i zabrała ze stołu podstawkę na serwetki i zamieniła na inną. Zwróciłem uwagę, że były różne. Zacząłem kręcić ją w rękach i nagle niższa część zaczęła odkręcać się na niewidocznym gwincie.” – napisał na swoim profilu Facebooka Labiedźka.
Polityk wewnątrz serwetnika znalazł urządzenia – które jego zdaniem służą do podsłuchów. (Na foto)
„Dziwnie jakoś zachowują się oprycznicy człowieka, na którego podobno głosowało ponad 80 proc.” – komentuje Labiedźka.
Jb/Biełsat