Amerykański żołnierz zginął na Białorusi


36-letni żołnierz amerykańskiej Gwardii Narodowej umarł w czerwcu. O śmierci Kyla Tafela opowiedział jego ojciec.

Według Kevina Tafela, Kyle przyjechał na Białoruś z dwiema kobietami. Jedna z nich zajmowała się kulturystyką i uczestniczyła w zawodach atletycznych. Kyle przyjechał, by dopingować i ochraniać dziewczyny, bo wiedział że to „niebezpieczny region”, powiedział Fox5 ojciec zmarłego.

Kevin Tafel nie nazywa miasta ani nazwy zawodów, ale w czerwcu w Mińsku rozgrywano mistrzostwa świata w trójboju siłowym.

Ojciec żołnierza uważa także, że jego syn został zabity, gdy pod koniec wizyty Kyle zaszedł do kasyna hotelu, w którym mieszkali. Pokłócił się tam z ochroniarzami, którzy odprowadzili go do pokoju dziewczyn. Mężczyzna powiedział rodaczkom, że ochroniarze wyszli z siebie. On także brzmiał tak, jakby bał się o swoje życie. Zabarykadowały one ze strachu drzwi, by nikt nie mógł wejść ani wyjść.

W jaki sposób Tafel wyszedł z pokoju nie wiemy, ale trzy godziny później do drzwi zapukała milicja, informując kobiety, że Kyla znaleziono na chodniku.

– Jego ciało zostało zrzucone z dachu albo balkonu – powiedział Kevin Tafel.

Początkowo Kevin Tafel powiedział, że nie kontaktował się z władzami Białorusi, potem stwierdził, że jeszcze nie otrzymał odpowiedzi na swoje pytania od białoruskich władz.

– Od razu go nie oddadzą. Odpowiedzi, na pewno, sprowokują jeszcze więcej pytań – powiedział Kevin Tafel WSB-TV.

Kyle Tafel 18 lat służył w amerykańskich siłach zbrojnych. W 2005 roku został wysłany do Iraku.

5 lipca ciało Kyla Tafela dotarło do Georgii. Według wojskowej tradycji, żołnierz zostanie pochowany na Państwowym Cmentarzu Georgii.

DR, belsat.eu

Aktualności