[vc_row][vc_column][vc_video link=”https://youtu.be/TAHUl2L2WQk”][vc_column_text]„Ona jest dla nas niebezpieczna” – ostrzega Dzmitryj Luntau.
Działacz Białoruskiej Socjaldemokratycznej Partii Hramada zwrócił się z apelem do miejscowego producenta wyrobów pasmanteryjnych o wycofanie tzw. wstążeczek gieorgijewskich z białoruskiego rynku.
„Uważam, że żółto-czarna tasiemka jest dla nas teraz jeszcze bardziej niebezpieczna. W związku z tym, jakie teraz trwają rozgrywki polityczne, byłoby dobrze, gdybyśmy trzymali się swojej, państwowej” – mówi mohylewski aktywista.
W swoim piśmie do przedsiębiorstwa Stużka, produkującego różne rodzaje wstążek i taśm sugeruje on konkretne rozwiązanie, które zrekompensowałoby producentowi straty powstałe z wycofania „wstążeczek św. Jerzego” z białoruskiego rynku. Wyjściem miałoby być przestawienie się na chłonny rynek rosyjski oraz odbiorców w kontrolowanych przez prorosyjskich separatystów tzw. Ługańskiej i Donieckiej Republik Ludowych.
Od czasu aneksji Krymu i początku konfliktu zbrojnego na wschodzie Ukrainy żółto-czarna wstążeczka stała się znakiem rozpoznawczych stronników Rosji i „russkiego mira”. Wkrótce potem na Białorusi nieoficjalnie zakazano jej używania podczas oficjalnych uroczystości i zastąpiono podobną, ale opartą na kolorach białoruskiej flagi państwowej.
Wital Babin, Biełsat
Czytajcie również: