Matka skazanego na śmierć usiłuje dowiedzieć się o losie syna


Białoruski prezydent nie skorzysta z prawa łaski wobec skazanych na śmierć za zorganizowanie zamachu w mińskim metrze Uładzisława Kowaliowa i Dzmitryja Kanawałowa. Matka pierwszego z nich – Lubou Kowaliowa uważa, że decyzja o nieułaskawieniu jej syna wynikała po części z faktu jej wizyty w Parlamencie Europejskim, gdzie opowiedziała o tym jak wyglądało śledztwo i proces. „Wspominał mi o tym wiceszef więzienia, w którym trzymano syna” – mówi w rozmowie z Biełsatem.

Jej zdaniem, decyzja zapadła już wcześniej – miała świadczyć o tym nagła zgoda na widzenie, jakie z dnia na dzień wyznaczono na 12 marca br. W lutym rodzinie odmówiono spotkania z więźniem, a w marcu sytuacja nagle się zmieniła. „Gdy przyjechaliśmy do więzienia, personel odnosił się do nas bardzo przyjaźnie – myślę, że chcieli uśpić naszą czujność” – uważa matka skazanego na śmierć.

„Chciałabym jeszcze odnaleźć mojego syna. Wczoraj adwokat usiłował się z nim spotkać i nie wpuszczono go do więzienia KGB. Dziś powiedziano mu, że został przeniesiony do innego więzienia. Adwokat pojechał do więzienia na ul. Wołodarskoho (inne więzienie w Mińsku – red.) jednak tam powiedzieli mu, że takiego więźnia nie ma.” – opowiada.

„Trzykrotnie próbowałam się spotkać z Łukaszenką. I teraz proszę by wprowadził moratorium na karę śmierci – oni nie są winni. Im to nie było do niczego potrzebne. Wielu dziennikarzy uczestniczyło w rozprawie i widzieli jak wyglądał proces.” – dodaje zrozpaczona kobieta.

Lubou Kowaliowa uważa, że syn mógł wiedzieć wcześniej o tym, że ułaskawienia nie będzie. „Podczas spotkania chciał mi coś powiedzieć, ale za mną siedział wicedyrektor więzienia i kontrolował nas. Pod groźbą zakończenia widzenia nie pozwalali nam mówić o tematach innych niż życie codzienne.” – mówi w rozmowie z Biełsatem. Matka skazanego na śmierć chce jeszcze zaskarżyć wyrok sądu najwyższego i zwrócić się o pomoc do Rady Europy.

Wczoraj wieczorem państwowa telewizja białoruska podała informację, że Łukaszenka nie skorzysta z prawa łaski – uznając, że skazani są winni śmierci zbyt wielu osób. Zdaniem obrońcy praw człowieka Ludmiły Hraznowej – termin ogłoszenia decyzji jest nieprzypadkowy – „Zrobiono to w przededniu posiedzenia Europarlamentu, gdzie miała być głosowana rezolucja w sprawie Białorusi. Łukaszenka chce, by Europa jeszcze bardziej zamknęła drzwi przed Białorusią.” Hraznowa uważa, że dzięki temu Białoruś zbliża się do Rosji, która udzielając wsparcia Białorusi miała pewien udział w właśnie takiej decyzji Łukaszenki.

Na Białorusi wyroki śmierci wykonuje się poprzez strzał w potylicę. Rodzina nie zna momentu wykonania wyroku ani miejsca pochówku.

Biełsat

WWW.belsat.eu/pl

Aktualności