Sąd w Mińsku ogłosił wyrok dla oskarżonych o ataki bombowe w czasie święta niepodległości w 2008 r. i w mińskim metrze 11 kwietnia 2010, który spowodował 15 ofiar śmiertelnych. Po czterech i pół godzinach odczytywanie 114 stronicowego wyroku, oskarżeni Zmicer Kanawałau i Uładzisłau Kowaliou usłyszeli, że skazano ich na najwyższy wymiar kary. Na Białorusi skazańców zabija się tak jak w czasach ZSRR strzałem w potylicę.
Sąd na wstępie uznał winę obydwu oskarżonych o terroryzm. Oskarżeni zostali wprowadzeni na salę rozpraw skuci w kajdankach z silnie wykręconymi rękami. Spowodowało to komentarze publiczności, że w taki sposób wprowadza się skazanych na śmierć.
Proces odbywał się za drzwiami zamkniętymi, jednak Biełsat zdobył nagrane z telefonu komórkowego, przedstawiające fragmenty posiedzenia sądu. Na nagraniu widać skład sędziowski i ogrodzoną kratami ławę oskarżonych.
O uniewinnienie oskarżonych apelowali członkowie rodzin, którzy uważają, że władze wymusiły torturami i groźbami przyznanie się do winy. Przekonanie o winie oskarżonych już w dzień po zatrzymaniu wyraził prezydent Łukaszenka.
Biełsat
