Od wybrzeży Sachalinu oderwały się dwie płyty lodowe z wędkarzami. Wiatr wypchnął w morze ponad pół setki osób.
9 kwietnia ratownicy z Ministerstwa ds. Sytuacji Niezwyczajnych wypłynęli w Morze Ochockie na ratunek 54 fanatykom wędkarstwa, którzy zostali uwięzieni na dwóch dryfujących krach. Bliższa z nich odpłynęła od brzegu na pół kilometra i utknęło na niej 17 osób. Od stabilnej pokrywy lodowej oddzieliła ich szczelina szeroka na 200 metrów.
Drugi fragment odpłynął około 5 kilometrów od brzegu, unosząc na sobie 34 wędkarzy. W tym miejscu lód pękł kilometr od stałego lądu.
– Wśród wędkarzy, których wiatr znad lądu odpycha od brzegu, jest też niechodzący inwalida. On nie może przemieszczać się bez pomocy osób trzecich – mówili świadkowie.
Na pomoc pechowcom ruszyli ratownicy i inspektorzy Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych. W całodniowej akcji uczestniczyło 17 strażaków i 9 jednostek sprzętu, w tym poduszkowiec Chiwus-10. Na brzeg trafili wszyscy porwani przez lód.
Do podobnego wypadku tego samego dnia doszło pod Magadanem.
Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych twierdzi, że do podobnych sytuacji dochodzi każdego roku, od dziesięcioleci. Wiosna jest okresem, gdy wiatr znad lądu odrywa kry i unosi je w morze, często z “pasażerami”.
– Analizy pokazały, że apelowanie do ludności o przestrzeganie zasad bezpieczeństwa nie działa. Wysyłamy smsy, informujemy w mediach, wręczamy ulotki, wystawiamy dodatkowe posterunki ratunkowe i znaki zabraniające wchodzenia na lód. A mimo to ludzie na swoją odpowiedzialność wchodzą na niebezpieczne fragmenty, tam gdzie ryby lepiej biorą – twierdzi biuro prasowe Denisa Ilinowa, naczelnika sachalińskich ratowników.
Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych jest przekonane, że skoro nie pomagają ostrzeżenia, powstrzymać fanatyków wędkarstwa przed wchodzeniem na lód, mogą jedynie kary. W tym celu dowództwo MSN obwodu sachalińskiego zwróciło się do gubernatora o możliwość wystawiania mandatów osobom wchodzącym wiosną na lód.
Zobaczcie również:
