Aleksander Klaskouski: milczące protesty straciły efekt świeżości


Wczoraj na Białorusi przeszła pierwsza po wakacyjnej przerwie akcja milczącego protestu. Tym razem w pokojowej demonstracji w stolicy udział wzięło około 300 osób, mimo dużej ilości milicji i tajniaków obyło się bez zatrzymań. Przerwana przez niewielką frekwencję akcja „Rewolucja przez sieci społecznościowe” miała powrócić po wakacjach z wielkim rozmachem. O tym czemu jednak milczący protest przyciąga tak mało uczestników zastanawiał się w rozmowie z Biełsatem niezależny politolog Aleksander Klaskouski.

Milczące protesty na początku nie były w żaden sposób określone ideologicznie. Specyficzna forma powodowała, że ludzie wychodzili na place, jednak w jakim celu – nie wiadomo. Bardziej miało to raczej polegać na drażnieniu władzy, ale jak pokazało doświadczenie z ułaskawieniami więźniów politycznych na władzę trzeba naciskać, a aby naciskać na nią, niezbędne jest wyraźne podkreślanie swoich żądań, haseł” – powiedział ekspert.

Zdaniem Kalaskouskiego istnieją dwa przeciwstawne trendy. Z jednej strony znacznie pogarsza się sytuacja ekonomiczna, a więc baza dla organizacji protestów jest jak najbardziej odpowiednia. Z drugiej strony władza wykorzystała już swój represyjny arsenał. „W obecnej sytuacji Białorusini bardziej martwią się swoim własnym losem: muszą wprowadzić zmiany w swoim budżecie, zrobić zapasy na zimę. Jeszcze nie przyszedł czas wybuchu wielkiego gniewu” – zauważył politolog.

Przed wakacjami akcje milczącego protestu odbywały się na Białorusi w każdą środę od 8 czerwca do 27 lipca. Białorusini wychodzili na ulice by klaskaniem okazać swój sprzeciw wobec władz. Przez czas trwania akcji zatrzymano łącznie około 2 tys. osób. Wczoraj milicja nie interweniowała. Zdaniem politologa wynika to z chęci białoruskich władz do ponownego rozpoczęcia dialogu z Europą. „Ciekawe tylko, czy organizatorzy akcji prawidłowo wykorzystają sprzyjającą im sytuację?” – zastanawiał się.

Klaskouski uważa, że organizacja udanych akcji może być trudniejsza niż przed wakacjami. „Efekt nowości został już stracony. Na początku było to coś nieoczekiwanego, kreatywnego, udało się zaskoczyć nawet władzę. Jednak nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki”. Zdaniem politologa akcje mogą się udać w sytuacji, gdy społeczeństwo będzie pełne gniewu. Dziś tego jeszcze nie ma, dodał.

Biełsat

https://poczta.tvp.pl/owa/redir.aspx?C=37878814ccfd4bdf9c4e14fa0932ff74&URL=http%3a%2f%2fwww.belsat.eu%2fpl

Aktualności