Oskarżeni o zamach w mińskim metrze stanęli przed sądem


Do mińskiego sądu zostali przewiezieni dwaj mieszkańcy Witebska oskarżeni o dokonanie aktu terrorystycznego w stołecznym metrze 11 kwietnia br. Sąd zdecydował, że rozprawa nad Zmicierem Kanawałowym i Uładzisławem Kawaliowym będzie otwarta, jednak dziennikarze, na żądanie jednego z poszkodowanych, mają zakaz filmowania a także robienia zdjęć. Na sali sądowej obowiązuje również zakaz korzystania z telefonów komórkowych.

Przed rozpoczęciem procesu sala sądowa była dokładnie sprawdzona przez milicjantów z psami. Miejsce dla oskarżonych wydzielono w specjalnie przygotowanej klatce. Na rozprawie będą również obecni lekarze. Budynek jest otoczony przez funkcjonariuszy milicji.

Rozprawę poprowadzi pierwszy zastępca przewodniczącego Sądu Najwyższego sędzia Aleksander Fiadorcau. Dokumentacja sprawy karnej liczy sobie ponad 550 tomów. W wyniku wybuchu na stacji metra „Kastrycznickaja” 11 kwietnia br. zginęło 15 osób, a ponad 160 zostało rannych.

Mieszkańcy Mińska w rozmowie z dziennikarzami podkreślają, że liczą, że proces udowodni, czy dwaj oskarżeni są winni postawionych im zarzutów: „Chcemy wiedzieć, czy naprawdę są oni winni, chcemy znać prawdę”. „Zawsze są pewne wątpliwości. Ja też je mam, ale mam nadzieję, że tym razem zwycięży prawda, ponieważ w tej tragedii ucierpieli zupełnie niewinni ludzie” – powiedziała jedna z mieszkanek Mińska w rozmowie z Biełsatem.

Siarhiej Sacuk, szef agencji dziennikarstwa śledczego specjalnie dla Biełsatu przeanalizował wybuch w mińskim metrze. Zdaniem dziennikarza, istnieje wiele okoliczności, budzących wątpliwości. Przede wszystkim dziwi go, że milicja nadzwyczaj szybko odnalazła i aresztowała podejrzanych. Stało się to już dwa dni po wybuchu. „Po nocy intensywnej pracy MSW przygotowało listę elementów składowych bomby, która miała być zbudowana m.in. ze stalowych wiórów, elementów konstrukcyjnych mebli, śrub, gwoździ. Później okazało się również, że w bombie domowej roboty znalazły się również pocięte zawory oraz kulki z łożysk. W tym samym czasie u oskarżonych milicja nagle znalazła właśnie te dwa rodzaje przedmiotów. Rodzi się więc pytanie: dlaczego na przygotowanej wstępnie przez MSW liście powyższe przedmioty nie figurowały? Skąd się one wzięły?” – powiedział Siarhiej Sacuk.

Biełsat

www.belsat.eu/pl

Aktualności