Lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej (ZPO) Anatol Labiedźka został zatrzymany 13 września br. po przylocie na lotnisko Domodiedowo w Moskwie przez rosyjskie służby graniczne. Według informacji rosyjskiego opozycjonisty Leonida Guzmana, który był naocznym świadkiem, białoruskiemu politykowi po jakimś czasie Labiedźce zezwolono jednak na wejście na pokład samolotu lecącego z Moskwy do Waszyngton.
Jak poinformowała Biełsat, Hanna Krasulina rzcznik prasowy ZPO, z numeru telefonicznego polityka otrzymała ona SMS o treści „Wszystko w porządku”, jednak nadal nie może nawiązać z nim z nim kontaktu. „Albo Anatolowi udało się wsiasć do samolotu albo ktoś inny korzysta z twojego numeru” – powiedziała . Obecnie koledzy polityka W Moskwie starają się ustalić czy Labiedźka rzeczywiście znajduje się na liście pasażerów lotu do Waszyngtonu.
Powodem zatrzymania polityka może być brak paszportu, który został skonfiskowany przez białoruskie KGB. Polityk został aresztowany po demonstracji opozycji 19 grudnia ub.r. i został wypuszczony z aresztu 7 kwietnia br. po podpisaniu zobowiązania do nie opuszczania kraju.
23 sierpnia br. Labiedźko został poinformowany, że umorzono wytoczoną mu sprawę karną, jednak paszportu nie odzyskał. Opozycjonista postanowił więc nie wyjeżdżać z kraju bez dokumentu. 6 września br. pojawił się w Warszawie na spotkaniu z Donaldem Tuskiem i Radosławem Sikorskim. Dzień później mówił na konferencji prasowej w Mińsku, że znalazł sposób na wyjazd z kraju bez paszportu.
„Na „meczu piłkarskim” z KGB mamy na razie wynik 1:1. Nic mi jeszcze nie oddali a ja już wyjechałem z Białorusi – prawda, że samolotem” – powiedział. „Myślę, że to będzie dla nich bodziec, żeby oddać mi paszport, bo przetrzymywanie go nie ma najmniejszego sensu” – dodał.
Rosyjska strona na razie odmawia komentarzy w tej sprawie. Według informacji Intefaksu, białoruski opozycjonista nie znajdował się na liście osób, którym władze zabroniły wjazd na terytorium Federacji Rosyjskiej.
Biełsat
