Władza usiłuje zastraszyć młodzież


Przed środowymi pokojowymi protestami młodzieży w prawie trzydziestu białoruskich miastach milicja oraz KGB usiłowały masowo zastraszać ich potencjalnych uczestników, wzywając ich na „rozmowy ostrzegawcze”. Portal opozycyjnej gazety Nasza Niwa zebrał przykłady takiego zastraszania niemal we wszystkich regionach Białorusi.

Jeden z młodych mieszkańców Witebska, który niedawno dołączył do wspólnoty internetowej „Rewolucja przez sieci społecznościowe”, został poproszony przez telefon do pilnego stawienia się w dziekanacie swojej uczelni. Po przyjechaniu na miejsce, zamiast z pracownikami dziekanatu, odbył rozmowę z dwoma przedstawicielami służb specjalnych, którzy – według ich własnych słów – usiłowali nawiązać z nim „konstruktywny dialog”.

W Grodnie jeden z młodzieżowych aktywistów otrzymał wezwanie do KGB, w którym jako cel wizyty figurowały słowa „przeprowadzenie ankiety”. Po przybyciu na rozmowę, został zapytany o to, co zamierza robić w środę 15 czerwca, i czy zna ludzi, którzy najprawdopodobniej zorganizowali demonstrację na głównym placu miasta tydzień wcześniej.

Następnie pokazano mu wydruki jego komentarzy ze strony internetowej „Rewolucja przez sieci społecznościowe” i ostrzeżono, że jest to wystarczająca podstawa by uczynić z niego organizatora niepokojów społecznych. Pracownicy służb specjalnych zażądali od niego ujawnienia numerów telefonów organizatorów demonstracji i grozili, że w razie odmowy zostanie zatrzymany przez KGB. Przesłuchiwany odmówił jednak podania jakichkolwiek danych, mówiąc, że ich nie zna.

W Mohylewie do domu młodzieżowej aktywistki Nasty Waławikowej przyszła pracownica prokuratury i poinformowała ją, że jest na czarnej liście, oraz że jej działalność polityczna może „uniemożliwić jej zdanie na wyższą uczelnię”.

W przeddzień manifestacji białoruska prokuratura generalna za pośrednictwem mediów ostrzegała przed używaniem internetu w celu nawoływania do udziału w niesankcjonowanych imprezach masowych. Winnym takich apeli grożono odpowiedzialnością administracyjną i karną.

Mimo tego masowe protesty odbyły się w prawie trzydziestu miastach Białorusi. Wzięło w nich udział od 2 do 10 razy więcej ludzi niż przed tygodniem. W samym Mińsku w demonstracji uczestniczyło ponad tysiąc osób. W czwartek miński miejski komitet wykonawczy zabronił masowych zgromadzeń niemal w całym centrum miasta.

Wspólnota internetowa „Rewolucja poprzez sieci społeczne” wzywa młodzież do gromadzenia się w centrach miast co środę o godzinie 19, by zamanifestować swoją niezgodę z polityką reżimu Aleksandra Łukaszenki.

Michał Janczuk (TV Biełsat)

www.belsat.eu/pl

Aktualności