Więźniowie polityczni już na sprzedaż?


Prezydent Łukaszenka podczas wizyty w Kazachstanie podczas wystąpienia na Uniwersytecie Eurazjatyckim w Astanie oświadczył, że nie wyklucza możliwości zwolnienia z więzień organizatorów akcji protestu przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich w grudniu ubiegłego roku – informuje agencja Interfax.

„Pociągnęliśmy do odpowiedzialności wszystkich zgodnie z prawem. Ale do tej pory krzyczą nam – więźniowie polityczni, wypuszczajcie! Już i tak jak mi się zdaję wszystkich puściliśmy oprócz dwóch, co byli w awangardzie. Pewnie i tamtych wypuścimy. Nie ma po co marnować na nich państwowych pieniędzy w więzieniu” – powiedział szef białoruskiego państwa.

Dziennikarze w Mińsku w odpowiedzi na te słowa stwierdzają, że białoruski dyktator ma problemy z arytmetyką. W rzeczywistości za udział w wydarzeniach grudniowych, na kilkuletnie kary w koloniach o zaostrzonym rygorze, łącznie skazano do tej pory 35 osób. Dla dwóch następnych kandydatów na prezydenta Zmiciera Wusa i Mikałaja Statkiewicza prokurator żąda siedmiu i ośmiu lat więzienia. Wyrok w ich sprawie ma zapaść w czwartek.

Według znanego białoruskiego adwokata Harrego Pahaniajły, możliwość zwolnienia białoruskich więźniów politycznych w ramach kasacji wyroków istnieje, jednak znany obrońca praw człowieka nie bardzo wierzy w szczerość słów białoruskiego dyktatora.

„Nie traktowałbym wypowiedzi Łukaszenki serio. Potrafi on powiedzieć cokolwiek z różnych przyczyn. Nie wykluczam, że powiedziało mu się to dlatego, że chciał się zaprezentować jako wielki demokrata” – dodał Harry Pahaniajła, mówiąc również, że reżim Aleksandra Łukaszenki rozumie wyłącznie argument sankcji.

Nie wykluczone, że na rozwój sytuacji wokół białoruskich więźniów politycznych miała wpływ ogłoszona we wtorek decyzja kierownictwa Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Ustami swojego przedstawiciela w Mińsku Valdasa Vitkauskasa organizacja ta wycofała się z realizacji uzgodnionych wcześniej tegorocznych inwestycji na Białorusi w państwowym sektorze energetycznym.

„W związku z niesprzyjającym kierunkiem rozwoju sytuacji politycznej na Białorusi po wyborach w grudniu 2010 roku oraz trwającym zaniepokojeniem społeczności międzynarodowej nastawieniem władz do opozycji politycznej, społeczeństwa obywatelskiego oraz niezależnych mediów, Rada Dyrektorów EBOR zdecydowała się na rewizję podejścia operacyjnego do Białorusi w ramach istniejącej strategii” – brzmi komunikat ogłoszony przez Valdasa Vitkauskasa, szefa przedstawicielstwa EBOR w Mińsku. Decyzja to oznacza wielomilionowe straty dla reżimu Aleksandra Łukaszenki.

Michał Janczuk (TV Biełsat)

www.belsat.eu/pl

Aktualności