Białoruskie władze nie ustają w wysiłkach, by utrudnić życie Mikołajowi Autuchowiczowi, który w maju wyszedł na wolność po ponad pięciu latach odsiadki.
Prawo jazdy za dług
Jeszcze w 2006 roku sąd na podstawie sfabrykowanych dowodów stwierdził, że Autuchowicz nie rozliczył się urzędem podatkowym. Początkowo dług wobec państwa wynosił 140 tyś dol., jednak po skonfiskowaniu skazanemu mieszkania, dwóch magazynów i 13 taksówek skurczył się do 350 mln rubli (ok. 100 tys. zł). Skazany jednak nie zamierza go oddawać. „I tak wszystko mi zabrali, więcej nic nie mam” – dodaje w rozmowie z Biełsatem.
Sądowy wydział wykonania kar zdecydował w takim razie o okresowym odebraniu Autuchowiczowi prawa jazdy. Sąd jednak wziął pod uwagę, że mężczyzna zatrudnił się jako kierowca i odebranie dokumentu oznaczałoby utratę jedynego źródła utrzymania. Autuchowicz prawo jazdy zachował.
Nadzór milicyjny za naruszanie regulaminu więzienia
Jednocześnie ze sprawą prawa jazdy, b. więzień polityczny walczy sądownie o kasację wydanego jeszcze w więzieniu wyroku uznającego go osobę naumyślnie naruszającą regulamin więzienny. W jego wypadu zaowocowało to wprowadzeniem milicyjnego dozoru prewencyjnego przewidującego zakaz opuszczania swojej miejscowości bez zezwolenia milicji oraz obowiązek przebywania w domu w g. 22-6.00.
Dziwnym trafem rozprawa dot. prawa jazdy została przeniesiona na 10 czerwca – dokładnie ten sam dzień, co odbywająca się w Grodnie rozprawa kasacyjna. Zdaniem Autuchowaicza zrobiono to specjalnie, by nie mógł dojechać do sądu z Wołkowyska.
więcej na ten temat>>> B. więzień polityczny nie może pojechać na leczenie do Mińska
Jb/Biełsat