Białoruscy pracownicy nie otrzymują pensji na czas – Białoruś walczy z nadmiernym popytem na waluty


Prawie 50 tyś pracowników z ok. 300 przedsiębiorstw państwowych nie otrzymało w czerwcu wypłat na czas. Wszystkiemu jest winne odgórne obniżenie produkcji. W ten sposób białoruskie władze walczą z nadmiernym popytem na zagraniczne waluty.

Leczenie przez schłodzenie

Według ekonomistów, jest to związane ze schłodzeniem gospodarki w celu ustabilizowania rynku walut. „Obniżono produkcję przemysłową, by obniżyć import przemysłowy np. surowców. Dzięki temu poprawił się bilans w handlu zagranicznym, jednak ten sposób ma swoje ograniczenia i już bardziej nie można zmniejszać produkcji, bo będzie to grozić stagnacją” – uważa ekonomista Uładzimir Arciuhin. Obniżenie produkcji ma pomóc również w rozładowywaniu magazynów. Białoruskie przedsiębiorstwa państwowe wytwarzają wg. założonych z góry planów, nie przejmując się brakiem popytu.

Przyczyną problemów walutowych jest również fakt, że sami Białorusi sporą część swoich dochodów lokują w twardej walucie. W maju popyt na dolary przewyższył podaż o 300 mln. W odróżnieniu do lat ubiegłych, gdy ucieczka waluty z rynku zwiększała się dopiero w czwartym kwartale, w połowie bieżącego roku ujemne saldo na rynku walutowym wyniosło już 740 mln dol.

Zdaniem ekonomisty Uładzimira Arciuhina, Białorusini nie kupowali walut w kantorach, tylko zamieniali wkłady rublowe na walutowe – co było formą zabezpieczenia się przed dewaluacją. „Ludzie w maju ludzie kupili tyle waluty, gdyż wtedy odbyły się mistrzostwa świata w hokeju i pojawiło się masowe przekonanie, że po zakończeniu dojdzie do dewaluacji. Dochodzi do tego zbliżający się sezon urlopów oraz obniżenie oprocentowania na depozytach rublowych.” – podkreśla białoruski ekonomista Leu Marholin.

Obywatele pożyczą

Białoruskie władze usiłują reagować na spadek rezerw walutowych, które od początku roku spadły o 1,3 mld dol. i wynoszą 5,4 mld. dol. W tym celu zaoferowały obywatelem obligacje walutowe o oprocentowaniu 7 proc. w sytuacji, w której banki oferują 5,5 proc. wkłady walutowe. Zdaniem ekspertów, białoruski bank narodowy mógł sprzedać je na sumę od 50 do 100 mln dol. Leu Marholin uważa, że jednak białoruski bank centralny nie zrealizował swojego planu sprzedaży swoich obligacji bankom komercyjnym.

Rosjanie pomogą?

Białoruś liczy na ustabilizowanie swojego rynku walutowego dzięki rosyjskiemu kredytowi państwowemu w wys. 2 mld dol. Jednak musi poczekać do końca czerwca, gdyż Kreml może udzielić pożyczki dopiero po wprowadzeniu poprawek do budżetu. I nie jest też pewne, czy w ogóle zamierza to zrobić.

Arciuhin uważa również, że białoruski Bank Narodowy nauczył się manipulować statystykami – skupując od banków prywatnych walutę ostatniego dnia miesiąca i odsprzedając ją dzień później. Na koniec miesiąca wielkość rezerw prezentuje się wtedy znacznie lepiej.

Jego zdaniem, kolejnym momentem kluczowym dla władz przy podejmowaniu decyzji na temat konieczności wprowadzenia dewaluacji będzie 1 lipca, gdy zostaną opublikowane kolejne dane o wielkości rezerw, i gdy będzie wiadomo, czy Rosjanie udzielą kolejnego kredytu. Bez niego również, zdaniem Marholina, Białoruś nie utrzyma stabilności w swojej gospodarce.

Jb/SI/Biełsat

www.belsat.eu/pl

Aktualności