Łukaszenka: Majdanu na Białorusi nie będzie


Alaksandr Łukaszenka ostrzegł, że jeśli ktoś podniesie rękę na żołnierza, milicjanta czy funkcjonariusza sił specjalnych, odpowiedź będzie błyskawiczna. Wyraził też przekonanie, że Ukraina powinna zachować integralność terytorialną.

Baćka nie traci czujności



– Majdanu na Białorusi nie będzie. Świętym wspólnym obowiązkiem i zadaniem dla nas, ludzi w pagonach, jest ochrona pokoju i stabilności na naszej ziemi – oświadczył Łukaszenka zwracając się do dowództwa białoruskich sił zbrojnych z okazji Dnia Obrońców Ojczyzny.

Prezydent zwrócił uwagę, że w dynamicznie zmieniającym się świecie pojawiają się w nowych miejscach ogniska napięcia i dlatego „nie wolno tracić czujności”. – Należy się uczyć na błędach innych i nie dopuszczać do choćby najmniejszych przejawów niestabilności w naszym kraju – zaznaczył.

Według niego Ukraina stała się sceną starcia potężnych sił wewnętrznych i zewnętrznych. – Nawet w naszym społeczeństwie, jak zauważyłem, dają się zauważyć pewne napięcia, zagrożenia dla bezpieczeństwa i stabilności naszego państwa – dodał Łukaszenka.

Według niego niezależnie od tego, w jakim państwie dochodzi do podobnych wydarzeń, mają one pewne wspólne cechy. Jak zauważył, osłabienie władzy, korupcja, bezkarność, bezmyślność i nieodpowiedzialność władz często prowadzą do zamieszek i anarchii.

Społeczeństwo się dzieli, dochodzi do stagnacji gospodarczej, ludzie cierpią i stają się ślepą bronią w rękach destrukcyjnych sił (…) zlatują się zagraniczni „życzliwi”, którzy jeszcze bardziej rozpalają namiętności i dolewają oliwy do ognia – powiedział prezydent.

Dobrze przygotowane siły zbrojne fundamentem państwa kochającego pokój

Jego zdaniem Białoruś z uwagi na położenie geograficzne i otwarty charakter swojej gospodarki nie może być odcięta od wpływów zachodzących na świecie procesów geopolitycznych. Dlatego jest dla niej bardzo ważna przemyślana polityka wewnętrzna i zagraniczna, pozwalająca chronić kraj przed negatywnymi zjawiskami oraz rozłamem w społeczeństwie i anarchią.

Jak podkreślił, Białoruś buduje kochające pokój i niezależne państwo, aby naród nigdy nie znalazł się pod cudzym biczem. Tak właśnie – jak powiedział – rozumie swój główny cel jako głowy państwa. – Ważnym czynnikiem w jego osiągnięciu są dobrze przygotowane siły zbrojne i zdolne do działania organy ochrony prawa – zaznaczył.

Apelami głodnego nie nakarmisz

Łukaszenka wyraził też przekonanie, że niezależnie od tego, jak rozwijają się wydarzenia na Ukrainie, powinna ona zachować integralność. – Nikt nie powinien rozrywać tego wielkiego kraju, nie jest on nam obcy. Dlatego nie należy się martwić, że jeśli tam coś się stało, to pojawi się też u nas. Trzeba się martwić, że nasi ludzie tam przeżywają ciężki kryzys. Bardzo ciężki, i jest to dopiero początek – oznajmił.

Zaznaczył, że łatwo przemawiać na placach i wznosić apele. – Ale jutro zaczną się przecież problemy gospodarcze i finansowe. Ludziom trzeba wypłacać emerytury, pensje, dać pracę. Przed takimi kwestiami staną jutro rewolucjoniści – zauważył.

„Wszystko będzie dobrze…”

Łukaszenka powiedział, że coś podobnego do ukraińskiego Majdanu było na Białorusi w 2010 roku po wyborach prezydenckich. – Teraz nasz naród zrozumiał, co mogłoby się zdarzyć, gdyby to tolerować. A my przecież ani nie polewaliśmy ich wodą, ani nie stosowaliśmy gazu łzawiącego, ani nic nikomu nie łamaliśmy. Ale jeśli ktoś podniesie rękę na żołnierza, milicjanta czy funkcjonariusza sił specjalnych, który próbuje was rozdzielić, odpowiedź będzie błyskawiczna – ostrzegł prezydent. I zakończył: Nie martwcie się, wszystko będzie dobrze.

KR/ Biełsat za pap

www.belsat.eu/pl



Aktualności