W styczniu proces odwoławczy Andrieja Żukowca


30 stycznia 2014 roku Sąd Okręgowy w Białymstoku zajmie się apelacjami w sprawie Białorusina Andrieja Żukowca, oskarżonego o oszustwo przy uzyskaniu prawie 700 tys. dolarów kredytów w swoim kraju. Sąd pierwszej instancji skazał go na 3 lata więzienia.

Apelacje złożyli sam oskarżony oraz jego obrońca. Domagają się uniewinnienia, ewentualnie umorzenia sprawy lub uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji – poinformował PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Białymstoku Przemysław Wasilewski.



Skazany za …

Przyczyną prowadzenia sprawy Żukowca (który zgadza się na podawanie jego danych w mediach) w Polsce jest fakt, iż w 2001 roku został zatrzymany w Białymstoku w związku z poszukiwaniem go listem gończym na Białorusi, a białostocki Sąd Apelacyjny uznał wydanie go Białorusi – ze względu na jego związki z tamtejszą opozycją – za prawnie niedopuszczalne oceniając, że nie ma tam szans na uczciwy proces.

Białoruskie służby nadesłały wówczas materiały do Polski, a śledztwo prowadziła i akt oskarżenia do sądu skierowała Prokuratura Okręgowa w Białymstoku.

Po długim, trwającym kilka lat procesie, wyrok przed Sądem Rejonowym w Białymstoku zapadł pod koniec kwietnia tego roku. Sąd uznał winę Żukowca i skazał go na 3 lata więzienia i 15 tys. zł grzywny. Co do kary więzienia, wyrok był surowszy, niż chciała prokuratura.



„Rzetelne i wiarygodne dowody”



Tymczasem Białorusin od początku śledztwa, a potem w trakcie procesu nie przyznawał się do zarzutów i przekonywał, że nadesłane z Białorusi dowody przeciw niemu są sfałszowane, a sprawa ma związek z jego działalnością w antyłukaszenkowskiej opozycji.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Szczęsny Szymański uznał jednak, że “dowody zgromadzone na Białorusi są dowodami rzetelnymi i zarazem dowodami wiarygodnymi”. Ocenił też, że w czasie przesłuchań świadków w Mińsku na Białorusi (w których sędzia przewodniczący uczestniczył) nie było oznak, by zeznania były składane pod przymusem, naciskiem, albo były wyuczone.



Żukowiec sam złożył apelację, kolejną złożył jego obrońca

Białorusin sformułował trzydzieści zarzutów wobec wyroku i zaskarżył go w całości. Uważa, że postępowanie przed sądem pierwszej instancji nie było ani sprawiedliwe, ani rzetelne.

W jego ocenie, na Białorusi doszło już do przedawnienia karalności zarzucanych mu czynów, wobec czego polski sąd powinien był go uniewinnić, a nie skazać (chodzi o zasadę podwójnej karalności – warunkiem odpowiedzialności przed sądem w Polsce jest uznanie czynu za przestępstwo także w miejscu jego popełnienia – PAP). Ponadto zdaniem Żukowca, sędzia orzekający w jego sprawie nie był bezstronny, sąd opierał się nie na oryginalnych dokumentach, ale ich kopiach, co – w jego ocenie – doprowadziło do błędnych ustaleń.

Zarzuca też sądowi rejonowemu, że dokonał całkowicie dowolnej, a nie swobodnej oceny dowodów oraz m.in., że przesłuchiwał świadków na Białorusi bez jego obecności, co uważa za naruszenie prawa do obrony, a także odmówił wyłączenia ze sprawy biegłej z zakresu grafologii oraz tłumacza języka rosyjskiego i białoruskiego oraz że nie przeprowadził z urzędu wielu dowodów.

Również w całości wyrok zaskarżył obrońca Białorusina. On także wśród zarzutów obrazy prawa materialnego wymienił m.in. błędną – w jego ocenie – wykładnię sądu rejonowego co do zasady podwójnej karalności. Adwokat również zwrócił uwagę w apelacji np. na przesłuchania świadków w Mińsku bez udziału oskarżonego.

KR/Biełsat/PAP

Aktualności