Białoruska firma oskarża Biełsat o kradzież znaku towarowego i domaga się zaprzestania nadawania


11 listopada w Mińsku ma odbyć się rozprawa sądowa, w której właściciel miejscowej firmy sprzedającej urządzenia do odbioru telewizji satelitarnej oskarża Biełsat o bezprawne używanie swojej nazwy.

W 2003 r. w Mińsku Siarhej Łysenka założył firmę Hightech-Market (Хайтэх – маркет) zajmującą się dostarczaniem urządzeń do odbioru telewizji satelitarnej i kablowej. W maju 2006 roku, gdy już pojawiły się informacje o powstaniu Biełsatu, dotychczasowy właściciel mińskiej firmy przekazał znak towarowy Andrejowi Bielakowowi. Ten zmienił nazwę firmy na BELSATplius (БЕЛСАТплюс), i obecnie jest inicjatorem pozwu przeciwko Biełsatowi. w 2011 roku w dokumencie określającym przedmiot działalności firmy pojawiło się określenie TV – choć odnosiło się wyłącznie do telewizji kablowych.

„Taki zbieg okoliczności pojawia się tylko bajkach” – komentuje sprawę dyrektor stacji Agnieszka Romaszewska-Guzy.

Sprawa na pierwszy rzut oka wygląda na absurd. Nazwa Biełsat (BELSAT TV) jest bowiem zarejestrowana na terytorium Polski, podobnie jak domena internetowa www.belsat.eu. Znak towarowy nie podlega więc jurysdykcji białoruskich sądów. Co więcej – oficjalna nazwa Biełsatu to BELSAT TV, a pozywający to firma BELSATplius(БЕЛСАТплюс) – co wynika z dokumentu rejestracyjnego o nr. 190991566.

Co zaskakujące 30 października br. pozew wpłynął do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście do wydziału ds. rodzin i nieletnich. Stamtąd dotarł do siedziby Biełsatu 5 listopada br. Białoruski sąd w ekspresowym tempie wyznaczył rozprawę na poniedziałek 11 listopada – w Polsce dzień wolny od pracy. Z kolei 7 listopada jest na Białorusi dniem wolnym z okazji rocznicy rewolucji październikowej. Wszystko to utrudnia ustanowienie oficjalnego przedstawiciela reprezentującego Biełsat przed sądem w Mińsku. W tej sytuacji Biełsat będzie wnioskował o przeniesienie sprawy na inny termin.

„Jest to próba utrudnienia działalności stacji. W Unii Europejskiej bardzo liczą się z literą prawa, w szczególności prawa autorskiego – a białoruskie władze starają się sprawić wrażenie, że działamy niezgodnie z prawem. Uważam, że wyrok w tej sprawie, zostanie wykorzystany po to, by po raz kolejny odmówić nam akredytacji” – dodaje dyrektor Biełsatu.

Co ciekawe, firma, która pozwała Biełsat wcale nie domaga się rekompensaty pieniężnej, a jedynie żąda, by operator satelity Astra zaprzestał transmisji sygnału Biełsatu.

Jb/Biełsat

www.belsat.eu/pl

Aktualności