Już ponad półtora miesiąca w polskim areszcie przebywa białoruski opozycjonista – uciekinier polityczny z Białorusi. Jest oskarżony o podpalenie domków letniskowych.
Dwóch poszkodowanych
W połowie września sąd rejonowy w Szczytnie wydał zgodę na dwumiesięczny areszt Siarheja P., który jest podejrzewany o spalenie dwóch domków letniskowych w okolicach miejscowości Jedwabno. Zatrzymany na miejscu zdarzenia przez miejscowych policjantów tłumaczył, że właściciel jednego z domków nie oddał mu należnych pieniędzy. Poszkodowanymi są obywatel Białorusi, którego domek spłonął całkowicie i Polak, którego domek uległ częściowemu zniszczeniu.
Kara nawet 10 lat
Jak poinformował Biełsat prokurator Artur Choroszewski z prokuratury rejonowej w Szczytnie, podejrzewanemu może grozić w zależności od zakwalifikowania czynu: do 5 lat pozbawienia wolności – jeżeli zostanie oskarżony o zniszczenie mienia na podstawie paragrafu 288 KK. Jeżeli jednak prokuratorzy uznają, że było to celowe podpalenie to zgodnie z art. 163 pkt 1 KK Białorusin może trafić za kraty nawet na 10 lat.
Potrzebna pomoc
Jak informuje prokurator, zatrzymany przyznał się do po pełnienia czynu i poprosił, by poinformować działające w Polsce organizacje związane z białoruską opozycją. Prokurator ze Szczytna, zwrócił uwagę, że aresztowany znajduje się w bardzo złej kondycji materialnej – nie ma gdzie mieszkać. Mężczyzna będzie przebywać w areszcie do 13 grudnia – pod koniec listopada ma zostać zakończone postępowanie dowodowe. „Ten człowiek po ewentualnym zwolnieniu będzie potrzebował pomocy” – apeluje prokurator ze Szczytna.
Groźba utraty prawa pobytu
Dziennikarze Biełsatu dowiedzieli się, że zatrzymanym jest 62 letni członek Białoruskiego Związku Dziennikarzy i aktywista społeczny z Klecka Siarhej Panamarou. Mężczyzna w 2010 roku uciekł z Białorusi, gdzie został oskarżony o pomówienie urzędników, a szczególności przewodniczącego miejscowych władz. Podstawą oskarżenia były jego publikacje w prowadzonej przez niego gazecie „Bojki Kleck”. W lipcu 2011 r. Panamarou otrzymał status uchodźcy i paszport genewski, a także kartę czasowego pobytu.
Według prokuratora Artura Choroszewskiego – wydanie wyroku skazującego może być podstawą dla Urzędu ds. Cudzoziemców do odebrania mu prawa pobytu.
Jb/Biełsat