Działacz niezależnego związku zawodowego z Bobrujska na bruku


Na Białorusi obowiązuje system rocznych umów o pracę. Nieprawomyślnych pracowników nie wyrzuca się z pracy, tylko po prostu nie przedłuża kontraktów. Przekonał się o tym członek Niezależnego związku Zawodowego z Fabryki Komponentów do Traktorów i Agregatów w Bobrujsku.

Ideolog i kierownik wydziału grożą

Zmicier Sakałouski konserwator szlifierek w bobrujskiej fabryce przepracował 11 lat. Jest tez aktywnym członkiem Wolnego Związku Zawodowego w fabryce. Już w ubiegłym roku postawiono mu wybór albo opuści szeregi organizacji, albo nie zostanie przedłużony mu kontrakt. Wtedy udał się ze skargą do szefa władz miejskich Zmitra Bonachawa dzięki czemu umowę przedłużono. Na miesiąc przed zakończeniem terminu kolejnej umowy mężczyznę zaczęli nachodzić: kierownik wydziału fabryki i pracownik ds. ideologii znowu grożąc mu zwolnieniem. Tym razem mężczyzna postanowił nie interweniować u władz miejskich i po upłynięciu końcowego terminu umowy nie podpisano z nim kolejnej. I z dniem 31 października przestał być pracownikiem bobrujskiej fabryki.

„Moja decyzja i moje prawo”

„Jeżeli co roku będę musiał chodzić do przewodniczącego władz miejskich, to co to ma znaczyć. Dlaczego muszę w ogóle gdzieś chodzić i wypraszać sobie pracę. I dlaczego pracodawca ma decydować w jakim mam być związku zawodowym” – mówi Kozłouski w rozmowie z Biełsatem.

Mężczyzna podkreśla, że nie jest działaczem politycznym i nie uczestniczy w spotkaniach białoruskiej opozycji. „Jestem po prostu członkiem Wolnego Związku Zawodowego, to meja decyzja i moje prawo” – dodaje.

Wilczy bilet

Zwolniony i jego rodzina znaleźli się w ciężkim położeniu w sytuacji, w której jedyny dochód to zasiłek żony znajdującej się obecnie na urlopie macierzyńskim, który wynosi 1. 8 mln rubli – ok. 600 pln. Nieprzedłużenie kontraktu w dwustutysięcznym Borysowie oznacza de facto wilczy bilet winnych głownie państwowych przedsiębiorstwach. „W naszym mieście nazwiska tych, którzy należą do niezależnego związku są przekazywane do innych przedsiębiorstw i takie osoby nie są zatrudniane. Mieliśmy takie przypadki z naszymi ludźmi w fabryce kół.” – dodaje.

To nie pierwszy przypadek, gdy cierpiący na braki kadrowe zakład zwalnia członków niezależnego związku zawodowego. W sierpniu nie przedłużono kontraktu operatorowi linii automatycznych Zmicierowi Kurmazowi.

Przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Michaił Kawalkou zapowiedziała, że rozpocznie głodówkę w obronie zwolnionego, który znalazł się bardzo ciężkim położeniu

Jb/Biełsat

www.belsat.eu/pl

Aktualności