Białoruś usiłuje zatkać dziury w rynku pracy


Białoruś z powodu braku chętnych do pracy w fabrykach zaczęła w sposób zorganizowany sprowadzać pracowników najemnych z Korei Północnej, Wietnamu i Tadżykistanu – poinformował w czwartek popołudniu prezes Białoruskiego Stowarzyszenia Przemysłowców i Przedsiębiorców Anatol Charłap.

Dziś duże fabryki, takie jak wytwórnie ciężarówek i traktorów zawierają umowe z Północną Koreą, Wietnamem, Tadżykistanem, innymi krajami i sprowadzają do pracy ich obywateli umieszczając ich w internatach pracowniczych oraz opłacając ich naukę, bo wiadomo, że do maszyny ich z marszu kierować się nie da.” – powiedział Charłap.

W samym Mińsku na budowach pracuje według ocen portalu nn.by około 3 tysięcy migrantów zarobkowych. Białorusini kierując się znacznie wyższymi zarobkami w sektorze prywatnym masowo zwalniają się z przedsiębiorstw państwowych. W ich miejsce rząd usiłuje sprowadzać pracowników z takich krajów, w których średnia pensja znacznie odstaje od białoruskiej wynoszącej według oficjalnej statystyki ok. 650 dolarów.

Oficjalne bezrobocie na Białorusi wynosi zaledwie 1 procent, jednak rząd wlicza w to jedynie te osoby pozostające bez pracy, które zarejestrowały się w urzędach pracy oficjalnie. Według niezależnych mediów realna stopa bezrobocia dochodzi do 10 procent, a około jednej piątej ludności w wieku produkcyjnym pracuje poza granicami kraju, przeważnie w dużych miastach Rosji przy pracach dorywczych i okresowych.

Michał Janczuk (TV Biełsat)

Aktualności