W Mińsku zatrzymano bandę kieszonkowców, która w całości składała się z milicjantów AMAP-u (ros. OMON) – oddziału będącego odpowiednikiem dawnego ZOMO – poinformowała w piątek gazeta „Jeżedniewnik” powołując się na Miński wydział Komitetu Śledczego Białorusi. Dwaj członkowie szajki mieli stopnie sierżantów, dwaj inni – starszych sierżantów. Wszyscy byli wysoko oceniani w miejscu służby jako wzorowi funkcjonariusze .
Milicyjna kradzież z użyciem przemocy
Materiały w sprawie zostały zgromadzone dzięki współpracy Wydziału Głównego ds. Własnego Bezpieczeństwa milicji oraz Wydziału Głównego ds. Walki z Przestępczością Zorganizowaną i Korupcją. Byłym już obecnie milicjantom postawiono zarzuty udziału w dwóch kradzieżach z użyciem przemocy – 3,8 oraz 1,5 miliona rubli białoruskich (ok. 1200 i 500 złotych odpowiednio). Badane są wątki ich udziału w innych podobnych przestępstwach.
Bijące serce reżimu
Milicjanci zaczęli być śledzeni przez organy kontrolne milicji od maja br. Jednak do zatrzymania doszło dopiero teraz. Zatrzymano trzech podejrzanych, czwarty zdołał uciec i ukrywa się. Oddziały milicji specjalnego przeznaczenia (AMAP) używane przez reżim w Mińsku do rozpędzania demonstracji przeciwników władzy Aleksandra Łukaszenki nie należą do najniżej opłacanych kategorii pracowników służb mundurowych.
Michał Janczuk (TV Biełsat)