Areszt za relacjonowanie wydarzeń
BAŻ rozpoczął zbieranie podpisów pod listem otwartym w sprawie Siniakowa, który – podobnie jak ponad 20 innych osób, w tym polski pracownik Uniwersytetu Gdańskiego Tomasz Dziemiańczuk – został zatrzymany 19 września.
“My, białoruscy dziennikarze, jesteśmy bardzo zaniepokojeni aresztowaniem rosyjskiego kolegi, fotografa Denisa Siniakowa. Sytuację, gdy fotograf jest zatrzymywany wraz z uczestnikami akcji, pozbawiony sprzętu i skazany na areszt za to, że wykonywał swoją pracę, uważamy za poważne zagrożenie dla wolności słowa” – podkreśla BAŻ.
Organizacja zwraca uwagę, że uwieczniając wydarzenia, fotograf nie ponosi za nie odpowiedzialności, nawet jeśli nie podobają się one władzom. “Domagamy się niezwłocznego zwolnienia naszego kolegi i umorzenia wszelkich zarzutów wobec niego” – podkreślają białoruscy dziennikarze.
Zamiast zdjęć puste miejsca
Aresztowanie Siniakowa potępiły już OBWE i organizacja Reporterzy bez Granic (RsF), nazywając uwięzienie go “pogwałceniem wolności informacji, które jest nie do przyjęcia“. Kilka rosyjskich mediów, w tym portal Lenta.ru, ale także prokremlowska telewizja NTV, rozgłośnia Echo Moskwy i niezależna telewizja Dożd w geście solidarności z Siniakowem zamiast zdjęć na swych stronach internetowych zamieściły puste ciemne miejsca.
Ekolodzy w tarapatach
Działacze Greenpeace próbowali 18 września wdrapać się na platformę wiertniczą Gazpromu na Morzu Barentsa. 30 członków załogi statku, w tym 26 obcokrajowców z 18 państw, zatrzymano. W czwartek sąd w Murmańsku przedłużył do dwóch miesięcy areszt 22 osobom, pozostałym ośmiu – do 72 godzin.
W związku z incydentem na Morzu Barentsa wszczęto dochodzenie z paragrafu o piractwie. Śledczy nie wykluczają jednak, że kwalifikacja czynu może zostać zmieniona.
KR/Biełsat/PAP