15 lat temu porwano Zmitra Zawadskiego


Zawadski znikł bez śladu rano 7 lipca 2000 roku po drodze na lotnisko Mińsk-2, dokąd jechał na spotkanie z kolegą z pracy – dziennikarzem Pawłem Szeremietem. Samochód Zawadskiego był zaparkowany przed lotniskiem, co stało się z nim samym – nie wiadomo. Miał wówczas 27 lat.

Od 1994 do 1997 r. Zmicier Zawadski był osobistym operatorem Aleksandra Łukaszenki, potem pracował w rosyjskiej telewizji ORT.

Wg śledztwa i sądu dziennikarza porwali byli funkcjonariusze Ałmazu – jednostki specjalnej MSW Walery Ihnatowicz i Maksim Malik, były kursant Akademii MSW Alaksiej Guz i recydydywista Siarhiej Sawuszkin. Ihnatowicz i Malik zostali skazani na dożywocie.

Paweł Szeremiet jest zdania, że przyczyną porwania mogła być praca Zawadskiego w Czeczenii, który w latach 1999 – 2000 brał udział w realizacji filmu „Dziennik czeczeński”. Wg niepotwierdzonych informacji operator spotkał tam znanych mu z czasów współpracy z ekipą Łukaszenki funkcjonariuszy białoruskich służb specjalnych, nieoficjalnie współpracujących z walczącymi przeciwko Rosjanom Czeczenami.

Wg jednej z wersji, porywacze od razu chcieli oni pozbyć się niewygodnego świadka, wg drugiej – zamierzali tylko wydobyć z niego informacje, co widział i co wie. Jednak po brutalnym „przesłychaniu” był tak skatowany, że postanowili go dobić.

Ciała Zawadskiego nigdy nie odnaleziono. Za zmarłego oficjalnie uznano go w 2003 roku. Wdowa powołała fundację jego imienia, a w pierwszą rocznicę po jego zaginięciu niezależni dziennikarze ufundowali nagrodę – „Za męstwo i profesjonalizm”.

DR, belsat.eu

 
Aktualności