Białoruska prokuratura wystosowała oficjalne ostrzeżenie dla dziennikarki Wolhi Czajczyc. Powodem dla takiej decyzji jest zdaniem prokuratorów jest fakt jej współpracy z kanałem, który nie posiada na Białorusi oficjalnej akredytacji. Dziennikarka na sugerujące pytanie prokuratora czy współpracuje Biełsatem odmówiła obciążających zeznań powołując się na odpowiedni artykuł białoruskiej konstytucji.
Zatrzymani w czasie pełnienia obowiązków
Dwoje współpracowników Biełsatu otrzymało wezwanie do prokuratury w mieście Smaliawicze. Powodem wezwania miał być wyemitowany na antenie Biełsatu materiał z zebrania mieszkańców rejonu Smaliawickiego przeciwnych rozmieszczeniu w okolicy chińskiego parku technologicznego i specjalnej strefy przemysłowej.
Dziennikarze, którzy w kwietniu br. zbierali w tej sprawie informacje, zostali zatrzymani przez milicję. Funkcjonariusz spisał wówczas dane z dowodów osobistych, po czym obiecał dziennikarzom ‘powrócić do sprawy”.
Prokuratura nęka niezależnych dziennikarzy
W myśl medialnego ustawodawstwa Białorusi za dziennikarza jest uważana wyłącznie osoba, która ma zaświadczenie pracownika etatowego oficjalnie zarejestrowanej redakcji. Władze Białorusi trzykrotnie odmówiły Biełsatowi otwarcia punktu korespondenckiego na terytorium kraju. W związku z tym dziennikarze stacji są narażeni na odpowiedzialność administracyjną za pracę dla zagranicznego środka masowego przekazu bez akredytacji. Prawie wszyscy dziennikarze i operatorzy kamer stacji pracujący na Białorusi regularnie otrzymują na piśmie oficjalne ostrzeżenia za rzekome łamanie białoruskiego prawa medialnego.
W taki wypadkach białoruska prokuratora informuje dziennikarza, że posiada dowody na współpracę z niezarejestrowanym medium, co jest naruszeniem białoruskiego prawa
Jb/Biełsat