Białoruś jest jedynym krajem w Europie nie będącym członkiem Procesu Bolońskiego – mającego na cele stworzenie wspólnej przestrzeni akademickiej w Europie. Na przeszkodzie stoi systematyczne naruszanie przez władze autonomii białoruskich uniwersytetów.
Plusy dodatnie nie przesłonią plusów ujemnych
“Uczestnictwo w programach Procesu Bolońskiego dotyczących mobilności ma cechy pozytywne i negatywne. Główna wada to pranie mózgów” – powiedział białoruski minister edukacji Siarhej Maksenowicz, odpowiadając na pytania deputowanych Izby Przedstawicieli białoruskiego parlamentu.
Jego zdaniem, trzeba w tej kwestii zachować balans – uczestnictwo w procesie dla Białorusi nie jest celem samym w sobie, ale ma być zgodne z białoruskim interesem narodowym. Białoruś więc, zdaniem ministra, rozwija na razie dwustronne kontakty akademickie i uczestniczy w niektórych europejskich programach. “I jeżeli z drugiej strony pojawi się chęć sformalizowania tych relacji i przyłączenia do Procesu Bolońskiego – jesteśmy gotowi” – dodał.
Białoruscy studenci i wykładowcy najprawdopodobniej w kolejnych nadal będą wyłączeni z europejskiego systemu szkolnictwa wyższego. Na przeszkodzie w dołączeniu do Procesu Bolońskiego stoi brak autonomii uniwersytetów i fala represji wobec niepokornych naukowców. W ub. roku Białoruś nie została włączona do procesu z powodu braku swobód akademickich i politycznych nacisków na wykładowców i studentów, podporządkowanie uniwersytetów władzom. Wszystko wskazuje na to, że sytuacja powtórzy się również w 2013 r. z powodu prześladowań niepokornych naukowców na uniwersytecie w Grodnie.
Jb/Biełsat/Biełapan