Kolejna porażka polskiego wymiaru sprawiedliwości? (wideo)


Sprawa Alesia Bialackiego najwidoczniej niczego nie nauczyła polskiego wymiaru sprawiedliwości. Dwa tygodnie temu Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał na 3 lata więzienia białoruskiego opozycjonistę Andreja Żukowca za rzekome wyłudzenia kredytów w dwóch białoruskich bankach. Białoruski uchodźca polityczny odwołał się od wyroku. Sprawę będzie rozpatrywał sąd wyższej instancji. {movie}Kolejna porażka polskiego wymiaru sprawiedliwości? |left|10656{/movie}

Białoruscy działacze i uchodźcy polityczni oraz polscy aktywiści działający na rzecz obrony praw człowieka uważają, że sąd niesłusznie skazał Białorusina na podstawie dowodów, za których sfabrykowaniem stoją funkcjonariusze białoruskich służb specjalnych. Dlatego apelują do polskiego ministra sprawiedliwości o przeniesienie sprawy Żukowca do innego miasta, najlepiej do Warszawy, ponieważ nie mają zaufania do przedstawicieli białostockiego wymiaru sprawiedliwości.

Kolega Żukowca, białoruski uchodźca polityczny Anatol Michnawiec oświadcza, że sędzia Szczęsny Szymański, który wydał wyrok na podstawie fałszywych dowodów, współpracował z białoruskim sądem. Posiada dowody na to, że białostocki sędzia współpracował z sędzią Natalią Pykiną, która figuruje na czarnej liście białoruskich funkcjonariuszy objętych sankcjami UE w związku z wyrokami na przedstawicieli białoruskiej opozycji. Pykina m. in. wydała wyrok skazujący Mikitę Lichawida za udział w protestach opozycji w powyborczy wieczór 19 grudnia 2010 roku. Michnawiec poinformował, że właśnie z tą sędzią spotykał się w Mińsku białostocki sędzia Szczęsny Szymański, co budzi wątpliwości w sprawiedliwość wydanego wyroku.

Jako ciekawostkę należy dodać, że Szymański odbył podróż z Białegostoku do Mińska taksówką na koszt polskich podatników. Rozpatrzenie sprawy dot. tej podróży trwa już kilka lat i już kosztowało polskich podatników ponad 3 mln. zł.,- poinformował Michnawiec i dodał, że sędzia Szymański obecnie już pracuje w Sądzie Okręgowym i będzie zajmował się rozpatrzeniem tejże sprawy już w sądzie wyższej instancji.

Przedstawiciel fundacji „Wolność i Demokracja” Marek Bućko określił współpracę białostockiego wymiaru sprawiedliwości z białoruskim sądem jako „dobrosąsiedzką współpracę”. Przypomniał, że istnieje Umowa o pomocy prawnej między Polska i Białorusią, zawarta w 1994 roku, kiedy Białoruś była innym krajem, gdzie działaczom opozycyjnym nie stawiano zarzutów kryminalnych, jak to ma miejsce obecnie.

W majestacie prawa odbywa się bezprawie, – powiedział Bućko. Jego zdaniem, w tym konkretnym przypadku białoruskie służby specjalne miały “mocne wejścia” w Białymstoku, dlatego to miasto wybrały na miejsce, gdzie stworzą precedens, kiedy białoruski uchodźca polityczny zostaje rękami polskiego wymiaru sprawiedliwości wsadzony do więzienia.

Ten precedens jest im bardzo potrzebny, ponieważ dotychczas polskie i europejskie sądy oddalały białoruskie wnioski o ekstradycję i nie skazywały białoruskich opozycjonistów, przeciwko którym białoruskie służby fabrykowały oskarżenia kryminalne. Dlatego również apeluję do ministra sprawiedliwości o przeniesienie sprawy z Białegostoku i rzetelnego zbadania, w jaki sposób ta sprawa była prowadzona,- dodał Bućko.

Wiceprzewodnicząca Parlamentarnego Zespołu na rzecz Solidarności z Białorusią Małgorzata Gosiewska zapowiada, że polscy parlamentarzyści uważnie przyjrzą się tej sprawie. Posłanka PiS chce, aby na kolejnym posiedzeniu zespołu byli obecni również przedstawiciele polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Mam nadzieję, że uda nam zaprosić przedstawicieli prokuratury i ministerstwa sprawiedliwości, aby zapytać o to, jakie zamierzają podjąć działania i dlaczego dopuścili w ogóle do takiej sytuacji. Pierwsza rzecz, jaką musimy zrobić to wyjąć tę sprawę z regionu białostockiego, ponieważ ta spraw pokazuje, jak bardzo system, panujący w tamtym regionie jest zepsuty, – uważa Gosiewska.

30 kwietnia 2013 roku Sąd Rejonowy w Białymstoku ogłosił wyrok w sprawie białoruskiego uchodźcy politycznego Andreja Żukowca, oskarżonego o oszustwo przy uzyskaniu prawie 700 tys. dolarów kredytów w dwóch białoruskich bankach, skazując go na 3 lata więzienia i 15 tys. zł grzywny.

Sprawa Białorusina to jedna z najdłuższych spraw, prowadzonych przez białostocki wymiar sprawiedliwości – trwała ponad 11 lat.

Żukowiec wielokrotnie podkreślał, że dowody przeciwko niemu były sfabrykowane przez białoruskie służby specjalne, a sprawa ma związek z jego działalnością w białoruskich ruchach opozycyjnych.

Karolina Rusinowicz/Biełsat

Aktualności