Historia jednej podróży z nadzieją na Happy End


Ambasada Polski na Białorusi wystąpiła z notą do Białoruskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, prosząc o wyjaśnienia w sprawie polskiej obywatelki Teresy Strzelec przetrzymywanej na Białorusi.

“Wystąpiliśmy z notą o wyjaśnienie tej sytuacji. Kiedy będzie odpowiedź, trudno powiedzieć” – powiedział PAP w środę Sebastian Orzeł z zespołu prasowego Ambasady RP w Mińsku dodając, że polska ambasada nie zna szczegółów sprawy.

Teresa Strzelec jest przetrzymywana na Białorusi, ponieważ, zdaniem białoruskiego Urzędu Celnego popełniła przestępstwo. Zgodnie z wyrokiem białoruskiego sądu żadnego przestępstwa nie było, co jednak nie zmieniło faktu, że kobiecie cofnięto białoruską wizę i nie może ona powrócić do kraju.

Historia rodem z kryminału

Według relacji męża kobiety Jarosława Strzelca, do którego dotarli dziennikarze TVP Lublin, zeszłoroczna wycieczka na Białoruś zakończyła się dla rodziny koszmarem, który powrócił ze zdwojoną siłą.

Pojechaliśmy z naszym wspólnym znajomym i z żoną dwoma samochodami. Mieliśmy jechać do Mińska, pozwiedzać trochę. Zaraz po przekroczeniu granicy zepsuł się nam nasz nowo kupiony jeep. Coś zaczęło stukać w podwoziu. Znajomy Białorusin powiedział, że ma gdzie zostawić samochód, tzn. na parkingu u jego syna”- opowiada mężczyzna i dodaje, że nikt nie mógł przewidzieć takiego niespodziewanego obrotu sprawy.

Dokumenty od auta oczywiście zabraliśmy. Ale synek był taki dobry i chciał zrobić tacie niespodziankę, zaspawał tłumik i chciał sprawdzić, jak działa. Przejechał się tym jeepem nieszczęsnym i pech chciał, że zatrzymała go milicja. Polski samochód, białoruski kierowca bez dokumentów, bez niczego, więc samochód zatrzymali do wyjaśnienia. Sprawa w sądzie trwała od kwietnia zeszłego roku”- powiedział pan Strzelec.

Celnicy ponad prawem?

Ta sprawa przeszła przez trzy instancje. Po ogólnym zapoznaniu się ze sprawą pierwszy wyrok sądu nakazywał zarekwirowanie samochodu na rzecz skarbu państwa Białorusi. Państwo Strzelcowie zaś zostali ukarali mandatem za udostępnienie auta osobom trzecim. Po ostatnim rozpatrzeniu sprawy w styczniu tego roku sąd orzekł zwrot auta właścicielom.

Pojechaliśmy na skład celny po odbiór samochodu. Na miejscu okazało się, że auta nie ma. W sierpniu albo we wrześniu samochód został sprzedany bez naszej wiedzy i zgody. Urząd Celny sprzedał samochód w przetargu. Po tym, jak się okazało, że my mamy wyrok sądu nakazujący zwrot auta, to odpowiedzieli, że mają tylko pierwszy wyrok sądowy i żadnych innych nie otrzymali. Potem powiedzieli, że mogą oddać pieniądze za samochód, ale zostalibyśmy obciążeni cłem. To cło to w ogóle horrendalna kwota. Samochód, który był watr nie wiele ponad 5 tys. złotych obłożono cłem, które wraz z odsetkami na dzień dzisiejszy wynosi około 80 tys. złotych” – oburza się Jarosław Strzelec.

Strzelcowie nie zapłacili, pieniędzy za samochód również nie otrzymali. Ponadto, gdy przed dwoma tygodniami przyjechali do Brześcia, Teresie Strzelec anulowano wizę, zatrzymując ją na Białorusi. Państwo Strzelcowie są przekonani, że białoruscy celnicy działają bezprawnie. Ich zdaniem, któryś z celników dopuścił się przewinień służbowych, a reszta kolegów go kryje.

Kobieta, która kontaktuje się z rodziną w Polsce przez Skype’a, woła o pomoc.

Nie wiem, dlaczego zostałam zatrzymana. Proszę, pomóżcie. Zabrali samochód, sprzedali… Żadnych pieniążków nie mamy, a oni jeszcze każą zapłacić cło. Na tej podstawie anulowali wizę i jak zapłacę cło to mogę wrócić do Polski. A za co mam płacić cło, skoro bezpodstawnie zabrali, sprzedali, oni mają zyska a ja nic i nie mogę wrócić do domu. Przez to mnie nie puszczają. Najbardziej tęsknie za domem”- żali się kobieta. Pomaga jej przyjaciel rodziny z Białorusi Sławomir Boguszewski. Właśnie jego syn postanowił przejechać się zarekwirowanym jeepem. Teraz mężczyzna poczuwa się do obowiązku wspierania Teresy Strzelec podczas „przymusowego pobytu” na Białorusi.

Osobiście pierwszy raz spotkałem się z czymś takim. Gdziekolwiek byśmy nie poszli, do jakiegokolwiek urzędu – wszyscy są w szoku… Nikt ją tu samą nie zostawi. Będę walczył do końca”- zapowiada Sławomir Boguszewski.

Co z tą wizą?

Sprawą zajęły się polskie służby konsularne. Konsul Generalny RP w Brześciu Anna Nowakowska w rozmowie telefonicznej z dziennikarką TVP Lublin powiedziała, że Teresa Strzelec została zatrzymana na Białorusi, ponieważ złamała Kodeks Celny RB, udostępniając samochód osobom trzecim. Natomiast odmówiła odpowiedzi na pytanie, czy kobieta powinna ponosić odpowiedzialność za to, że jej samochód został wykorzystany bez jej wiedzy?

Znam sytuację, ale proszę pozwolić, że nie będę komentowała, dlatego że jestem urzędnikiem państwowym, pracuję na podstawie przepisów prawa i nie mogę powiedzieć, że jeżeli ktoś nieświadomie coś zrobił, to nie ponosi za to odpowiedzialności. Jeżeli sprawa zostanie w ten czy inny sposób załatwiona, to pani Teresa dostanie wizę wyjazdową w tutejszym urzędzie, gdzie najpierw musi zostać skreślony jej zakaz wyjazdu i dopiero bez żadnych problemów będzie mogła opuścić Białoruś. Czekajmy na decyzję” – poinformowała Anna Nowakowska.

Z kolei, jak pisze portal tut.by, wersję wydarzeń, która pojawiła się w mediach, podał w wątpliwość nie wymieniony z nazwiska przedstawiciel Państwowego Komitetu Granicznego Białorusi. Podkreślił on, że anulowanie wizy oznacza zakaz przebywania na terytorium Białorusi i w takim wypadku Teresa Strzelec powinna zostać wydalona z kraju. Jednocześnie zaznaczył, że przedstawione fakty są sprawdzane.

Polskie MSZ mimo próśb dziennikarzy odmówiło wypowiedzi przed kamerą. W oświadczeniu przesłanym drogą elektroniczną do redakcji lubelskiego oddziału TVP napisało:

Nasze służby konsularne znają i badają sprawę jak również pomagają w ramach przewidzianej przepisami opieki konsularnej. Konsulat w Brześciu skierował dwa pisma z prośbą o pilne wyjaśnienie podstaw zakazu wyjazdu obywatelki RP z terytorium Białorusi, jak również uchylania wyżej wymienionej decyzji. Z uwagi na brak postępów w sprawie Ambasada RP w Mińsku na prośbę konsulatu Generalnego w Brześciu przekazała do departamentu konsularnego MSZ Republiki Białoruś notę wyrażającą zaniepokojenie łamaniem praw naszej obywatelki przez białoruskie służby celne”- napisano w oświadczeniu MSZ.

Teraz wszystko zależy od Urzędu Celnego w Brześciu, od którego wszystko się zaczęło i przez decyzję którego Teresa Strzelec nie może wrócić do domu.

Karolina Rusinowicz/Biełsat
www.belsat.eu/pl

Aktualności