Białoruś: 2 lata po „wyborach”


W Warszawie odbyła się projekcja filmu produkcji TV Biełsat „Dosyć! Ku wolności” oraz dyskusja na temat aktualnej sytuacji politycznej na Białorusi. Dokument w reżyserii Wiaczasława Rakickiego i Andreja Kuciły opowiada o uczestnikach brutalnie rozpędzonej demonstracji przeciwko fałszerstwom w czasie wyborów prezydenckich na Białorusi 19 grudnia 2010 roku.

W dyskusji udział wzięli: Przedstawicielka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Olga Sałamatina, dyrektor TV Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy, były więzień polityczny Zmicier Bandrenka, zbiegły z kraju opozycjonista Zmicer Barodka.



19 – czarna liczba dla białoruskiej demokracji

19 marca 2006 roku milicja i oddziały specjalne OMON brutalnie rozpędziły miasteczko namiotowe, rozbite na mińskim Placu Październikowym na znak protestu przeciwko fałszerstwom w czasie wyborów prezydenckich.

19 grudnia 2010 roku milicja i wojsko brutalnie rozpędziło kolejny powyborczy protest. Wówczas ludzie również wyszli na plac, protestując przeciwko sfałszowanym wynikom. Bardzo niewiele osób spodziewało się, że nastąpi tak gwałtowny atak ze strony władzy. Przez dwa lata od tych wydarzeń – sytuacja na Białorusi praktycznie się nie zmieniła, uznali uczestnicy debaty.



Łukaszenki nie popierają – jednak nie wiedzą co robić

Zdaniem Agnieszki Romaszewskiej sytuacja zmienia się jednocześnie i na gorsze i na lepsze.

– Moim zdaniem reżim poczuł, że realnie traci władzę. Białoruskie władze uświadomiły, że poparcie społeczeństwa spadło poniżej 40 proc. Społeczeństwo jeszcze nie ma pomysłu na aktywność, ale Łukaszenki już nie popiera. Sytuacja na Białorusi nie napawa optymizmem, ale warto nadal się nią zajmować- uważa Agnieszka Romaszewska.

Przedstawicielka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Olga Sałamatina poinformowała o tym, że powyborcze wydarzenia w Miński gruntownej analizie poddała grupa międzynarodowych ekspertów .

– Eksperci próbowali porównać międzynarodowe standardy z tym co dzieje się na Białorusi – wyniki tej analizy były tragiczne. Po wyborach, kiedy setki Białorusinów trafiały do więzień, europejczycy stawali się głosem białoruskich adwokatów i obrońców praw człowieka, którym białoruski reżim różnymi metodami próbował zamknąć usta- powiedziała Olga Sałamatina. Przedstawicielka HF dodała, że ONZ powołało sprawozdawcę ds Białorusi, jednak Białoruś odmówiła z nim współpracy, jak i z Komitetem Praw Człowieka ONZ .

– Tak czy inaczej, nie wolno zapominać o tym, co się dzieje na Białorusi. Gdy tylko ma miejsce nawet minimalna odwilż – o Białorusi praktycznie przestaje się mówić. Pod żadnym pozorem nie wolno tego robić- dodała przedstawicielka HF.



Brak scenariusza protestu



Były więzień polityczny Zmicer Bandarenka nie jest pewien, czy poszedłby kolejny raz protestować na plac. Po demonstracji został aresztowany i spędził ponad rok w więzieniu – gdzie zachorował na kręgosłup. Po wypuszczeniu postanowił wyemigrować.

– Nie chciałbym jeszcze raz trafić tam, gdzie już byłem. Na pewno kolejny raz taki sam scenariusz protestu już się nie sprawdzi, ale trzeba popracować nad innym scenariuszem – podkreślił Bandarenka.

Z kolei inny białoruski działacz opozycyjny Zmicier Barodka uważa, ze masowe protesty na placu w Mińsku nie mają alternatywy.

– W ciągu dwóch ostatnich lat wiele razy dyskutowano odnośnie tego, jak odsunąć dyktatora od władzy. Plac nie ma alternatywy, dyktator nie odda władzy z własnej nieprzymuszonej woli. Trzeba zastanowić się nad tym, w jaki sposób pozbawić go władzy. Historia transformacji w innych państwach pokazuje, że pozbawić władzy dyktatora może jedynie tłum. Podczas ostatnich wyborów prezydenckich wszyscy demokratyczni kandydaci nawoływali ludzi do wychodzenia na ulice, aby wyrazić swój protest przeciwko fałszerstwom.



Białoruś nie wykonuje międzynarodowych zobowiązań

Podczas dyskusji padło pytanie, dlaczego międzynarodowe organizacje polityczne i społeczne nie są w stanie wyegzekwować od białoruskich władz przestrzegania podstawowych praw własnych obywateli? Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta- Białoruś zwyczajnie nie wykonuje wziętych na siebie międzynarodowych zobowiązań, wynikających chociażby z członkostwa w ONZ, powiedziała Olga Sałamatina.

– Ponad 22 lata Białoruś jest obiektem rosnącej uwagi ze strony Helsińskiej Fundacji. Białoruś nie jest członkiem Rady Europy i nie odpowiada za swoje poczynania przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Jedynie Białoruś skazuje ludzi na karę śmierci. W związku z powyższym trudno mówić o Białorusi jak o państwie cywilizowanym. 29 października Komitet Praw Człowieka ONZ wydał decyzję w sprawie straconego za zamach w Mińsku Uładzisława Kawalowa. Ta sprawa pokazała, że zwyczajni ludzie odczuwają niesprawiedliwość ze strony władz. Pojawiają się obawy, że może wydarzyć się wszystko- powiedziała przedstawicielka HF.



Więźniowie polityczni

Po wyborach w 2006 oraz w 2010 roku setki ludzi trafiły za kraty. Niektórzy pozostają tam po dziś dzień. Zdaniem Agnieszki Romaszewskiej trzeba nie tylko pamiętać o istnieniu więźniów politycznych na Białorusi, bardzo ważne jest zajmowanie się poszczególnymi osobami.

– Ja bardzo cenię metodę działania, jaką przyjął eurodeputowany Marek Migalski, „adoptując” Zmiciera Daszkiewicza i Mikołę Statkiewicza – pisząc listy do kierownictwa zakładów karnych, upominając się o ich prawa. Bez opieki również nie mogą pozostawać rodziny osób represjonowanych. Kiedy moi rodzice siedzieli w więzieniu, naszą rodziną zajmowała się komórka Amnesty International na Wyspach Owczych. Najpierw zadzwonił do mnie przedstawiciel organizacji, potem dostałam paczkę z ciepłymi rzeczami dla ojca, co mnie bardzo podniosło na duchu. I nie chodziło o paczkę, lecz o świadomość, że nami się interesują – zaznaczyła Agnieszka Romaszewska.

Współczesna białoruska emigracja polityczna

Po wydarzeniach z grudnia 2010 roku nastąpił exodus zaangażowanych politycznie Białorusinów na Zachód. Ci, którym udało się uciec funkcjonariuszom w wieczór powyborczy, opuszczali Białoruś w obawie przed dalszymi prześladowaniami. Niektórzy wyjeżdżali już po wyjściu z więzień. W ten sposób powstało nowe zjawisko społeczne – współczesna białoruska emigracja polityczna, która, zdaniem Zmiciera Barodki – przedstawiciela tejże emigracji, ma do odegrania wielką rolę na arenie międzynarodowej.

– My wyjechaliśmy, nie mamy problemów z tym, że ktoś nas zastraszy albo coś nam zrobi – dlatego możemy bardziej radykalnie naświetlać realna białoruską sytuację. Ostatnio za granicą powstaje dużo białoruskich ośrodków, które mogą spełniać rolę ambasad dobrej woli Białorusinów.

Projekcja filmu „Dosyć! Ku wolności” orz dyskusja odbyła się dzięki Fundacji Rozwoju Inicjatyw Demokratycznych oraz projektowi „Palitviazni.info”

Karolina Rusinowicz/ Biełsat

WWW.belsat.eu/pl

Aktualności