Aleksander Sinkiewicz: Rosja wykręca ręce Białorusi


Białoruskie rafinerie mają podzielić się swoimi dochodami z budżetem. Przygotowywany dekret prezydenta ma działać wstecz – przedsiębiorstwa będą musiały zwrócić cła za paliwa sprzedawane od początku roku. Skąd potrzeba takiego niestandardowego rozwiązania?

– Aleksander Sinkiewicz: Tak się dzieje nie po raz pierwszy. Białoruskie władze dość często zabierają państwowym przedsiębiorstwom w trybie pilnym część dochodu. W ubiegłym roku podzielić się dochodem z budżetem zmuszono „Biełaruśkalij” (potentata w produkcji nawozów potasowych-red.), zabierając koncernowi 1 mld dol.

Czy to oznaka problemów gospodarczych?

– A.S.: Białoruś ma problemy z deficytem budżetowym – wynika to m.in. ze znacznego spadku eksportu we wrześniu i październiku. Od sierpnia mamy do czynienia z recesją w sferze produkcji przemysłowej. Co gorsza, w magazynach zalega niesprzedany towar. To wszystko oznacza spadek wpływów z podatków. I dlatego białoruski rząd zabiera wypracowany zysk z najbardziej dochodowej sfery, jaką jest przerób ropy, by mieć pieniądze na wydatki socjalne i wsparcie dla nierentownych sektorów gospodarki.

Rosja zazwyczaj wspomagała Białoruś w trudnych chwilach, np. poprzez udzielanie kredytów – tym razem jest inaczej. Rosjanie zażądali zwrotu niezapłaconych ceł za paliwa wyeksportowane przez Białoruś pod przykrywką rozpuszczalników. Domagają się oddania nawet 2,5 mld dol.

– A.S.: Problem w tym, że Białoruś nie ma tych pieniędzy – zostały już dawno wydane. Po drugie Rosja poradzi sobie bez pieniędzy z białoruskich ceł. Chodzi o nacisk polityczny na władze Białorusi – żeby szybciej przeprowadzały prywatyzację. Białoruś od 2011 r. zapowiada przeprowadzenie prywatyzacji i regularnie te plany zrywa. Rosja stara się wykręcić ręce Białorusi właśnie groźbami ograniczenia eksportu ropy oraz domaga się spłaty ceł za rozpuszczalniki. Rosjanie zresztą nie mają racji w tej drugiej sprawie, proceder z rozpuszczalnikami nie był nielegalny. Białoruskie władze znalazły kruczek prawny, żeby nie płacić ceł i w ten sposób przechytrzyły rosyjskie władze. Rosjanie chcą też, by białoruskie władze nie robiły tego samego numeru w przyszłym roku – bo pojawiły się plany eksportu „rozpuszczalników” zrobionych z kazachskiej ropy.

Widać, że szczególnie zajadły w tej sprawie jest rosyjski rząd

– A.S.: Klany działające wokół rosyjskich władz od dawna zasadzają się na białoruską własność. Rosjanie nie są bez winy, cześć rosyjskich firm wylobbowało możliwość stosowania schematu eksportu rozpuszczalników i na tym zarabiały. Co więcej, klan grupujący się wokół rządu Miedwiediewa – tzw. liberalny walczy o dostęp do zysków z eksportu surowców z klanem tzw. siłowików działającym przy Putinie . I prawdopodobnie to ludzie prezydenta musieli zarabiać na rozpuszczalnikach. Główną rolę odgrywa tu zaufany Putina – Igor Sieczyn – który ma największy wpływ na sektor naftowy w Rosji.

Rozmawiał Jakub Biernat

Aleksander Sinkiewicz – niezależny białoruski ekonomista

Aktualności