Łukaszenka dławi protesty represjami


Nie wytrzymali… Wezwania na milicję, przetrzymywanie w szpitalu psychiatrycznym, wyroki skazujące na areszt. Uczestników protestów przeciwko „dekretowi o darmozjadach” napotykają coraz bardziej różnorodne formy represji.

Profil Stanisława Paulinkowicza w serwisie społecznościowym Vkontakte jest zapełniona wezwaniami do udziału w protestach ulicznych oraz informacjami o terminach kolejnych akcji. Jednak milicja twierdzi, że mohylewski aktywista rozpowszechniał pornografię: przeprowadzono rewizję w jego mieszkaniu i zabrano komputer.

Niedzielny protest w Brześciu przeciwko dekretowi prezydenta zakończył dla tamtejszych anarchistów wyrokami pozbawienia wolności. Na pięć dni aresztu skazano Andreja Dzieniuszkina, Dzmitryja Lauczuka i Rusłana Czalikawa. Alaksandrowi Kazlaniukowi wymierzono karę czterech dni aresztu.

Skazano ich, chociaż występujący na sądzie w charakterze świadków milicjanci mieli poważne problemy z identyfikacją oskarżonych: na demonstracji anarchiści byli w maskach.

Mińska aktywistka Wolha Nikałajczyk dostała od razu dwa wezwania – za udział w akcji przeciwko „dekretowi o nierobach” i za performance z zepsutą zupą na schodach siedziby Ministerstwa Podatków i Opłat.

Skargi na bezprawne zatrzymanie zanieśli już do prokuratury działacze Zjednoczonej Partii Obywatelskiej i Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji. W niedzielę Anatol Labiedźka, Wital Rymaszeuski i Wolha Kawalkowa nie zdołali dotrzeć na akcję protestu w Brześciu. Ich samochód zatrzymała po drodze milicja – rzekomo podejrzewając, że auto, którym jechali politycy, było kradzione.

Maryna Waszkiewicz, Biełsat