Z Alaksiejem Jarszowem, byłym bojownikiem tzw. Donieckiej Republiki Ludowej, rozmawiali nasi korespondenci.
26 września na stronie internetowej Sądu Obwodowego w Witebsku pojawił się komunikat o skazaniu 29-letniego mieszkańca Postaw Siarhieja Jarszowa na dwa lata ograniczenia wolności w warunkach domowych. Skazano go za udział w działaniach zbrojnych za granicą. Posiedzenie sądu odbywało się za zamkniętymi drzwiami.
Jarszou, który na swoim profilu w serwisie społecznościowym VKontakte pozuje z bronią przyznaje, że walczył po stronie DRL od marca 2016 do maja 2017 r.
To pierwszy przypadek, aby Białorusina skazano za służbę w formacjach zbrojnych separatystów z Donbasu. Korespondenci belsat.eu rozmawiali o tym z samym Alaksiejem Jarszowem.
– Kiedy i dlaczego postanowił pan pojechać do Donbasu?
– W Postawach pracowałem jako traktorzysta i pracownik niewykwalifikowany. Potem zainteresowałem się tym, co się tam dzieje. Boże… Przecież korespondowałem z ludźmi stamtąd, oni przedstawiali pełny obraz! Nie wierzyłem mediom. Nie wierzyłem, kiedy pisano, że Donieck rzekomo strzela do swoich ludzi. Tak mówią sprzedajni oszuści. Nasi dziadkowie walczyli z faszyzmem i ja też pojechałem. W marcu 2016 roku.
– Do jakiego oddziału pan trafił?
– Zwiad. Ale nie mogę powiedzieć, jakiego oddziału zwiad. To tajne informacje. Ogółem spędziłem w Donbasie rok i dwa miesiące.
– Po powrocie na Białorusi od razu pana zatrzymano? Kto przeprowadził zatrzymanie?
– Najpierw w domu przeprowadzono rewizje – nic ciekawego nie znaleźli. Potem wezwali na przesłuchanie. 31 maja sam przyszedłem do witebskiego KGB na przesłuchanie i zatrzymano mnie w gabinecie śledczego. Tak po prostu, nie było żadnej grupy antyterrorystycznej. Najpierw umieszczono mnie na dwa dni w areszcie tymczasowym, a potem przeniesiono do witebskiego aresztu śledczego nr 2. Cały areszt wtedy huczał…
Współpracowałem ze śledztwem, przekazałem wszystkie dowody. Oddałem nawet książeczkę wojskową. Przed kim miałem się ukrywać?
– Dlaczego proces odbywał się za zamkniętymi drzwiami?
– Był za zamkniętymi drzwiami, bo tam było wiele tajnych danych. Praktycznie wszystkie dane, które dotyczyły zarówno pracy KGB, jak i mojego wyjazdu były tajne, więc nie mogły nabrać rozgłosu. Ale nie mogę o tym dużo mówić, bo podpisałem zobowiązanie o nierozgłaszaniu.
– Jakiej kary chciał dla pana prokurator?
– Nie mogę tego powiedzieć. Mogę tylko powiedzieć, że żądał łagodnego wyroku. To znaczy dobrze wiedziałem, że po rozprawie wyjdę na wolność.
– Dostawał pan pieniądze za udział w działaniach zbrojnych? Zazwyczaj szeregowym DRL płaci się po 15 tys. rubli miesięcznie… [ok. 260 dolarów – od red.]
– Wiem, widziałem to w Donbasie. Ale osobiście od nikogo nie dostawałem pieniędzy, sumienie nie pozwalało.
– Czy zamierza pan wrócić do Donbasu i znów walczyć o DRL?
Nie mogę tego na razie powiedzieć. Nie wiem.
– Będzie pan odwoływać się od wyroku?
– Nie. A po co?
Czytajcie również:
ІІ, КА, cez/belsat.eu